Przepis na grzybki marynowane mam od mojej mamy, ta z kolei ma go od swojej mamy, tak więc jest on w pewnym sensie tradycją rodzinną - zwłaszcza że cała rodzina to namiętni grzybiarze.
Wyrób mięso jak na zwykłe mielone. Musi być dosyć zwarte, bo inaczej będzie rozpadało się na grillu. Formuj wałeczki i nabijaj je na patyczki do szaszłyków.
Przebój imprez grillowych i nie tylko :) Przepis na tę smaczną warstwową sałatkę znalazłam kiedyś na gazetowym forum Kuchnia - niestety nie pamiętam , czyjego jest autorstwa. Robiłam ją już kilkakrotnie i za każdym razem bardzo szybko znika :)
Miękkie, biszkoptowe ciasto! Owoce można dać dowolne. Ja zużyłam zalegające w lodówce porzeczki i dorzuciłam nieco borówek. Ciasto robi się szybko i łatwo. Przepis pożyczony od Doroty. Zmieniłam go tylko troszkę, by wpasowało się w dietę Montignaca, której chcąc-nie-chcąc jestem po trochu uczestnikiem. Trudno przecież piec osobno dla siebie, a osobno dla męża. :)
Miałam mało czasu, ale starczyło go, by upiec chleb orkiszowy. Piekłam go z myślą o synku uczulonym na mleko. Chlebek jest smaczny. Bardzo pasuje do kanapek z pieczenią, którą piekłam ostatnio. :-)
W ramach sezonu rabarbarowego zrobiłam ciasto, o którym nie pomyślałabym, że smakuje tak wspaniale. Tu wszystko jest fantastyczne. Kruchy spód z kruszonki-rewelacja. Masa z żółtek i śmietanki z pieczonym rabarbarem-pyszota. I do tego lekka beza, u mnie ozdobiona zielonymi wiórkami kokosowymi.
Za to ciasto dałabym się pokroić ;) Naprawdę. Uwielbiam je. Zaraz po sernikach albo z nimi na równi (nie potrafię się zdecydować) uwielbiam takie ciasta z owocami. Kwaskowe. Na kruchym pysznym spodzie. Z porzeczkami - jednymi z moich ulubionych owoców lata. Ten zapach, ten smak, ta struktura. Po prostu w pleśniaku kocham wszystko, nawet jego nazwę.
Dzisiejszy chleb naprawdę bardzo mi zasmakował. Jadłam go tydzień po upieczeniu i ciągle był pyszny! Do jego zrobienia oprócz odrobiny czasu i dobrych chęci nie potrzeba wielkiej filozofii. Mi taki system bardzo odpowiada!
Czas na przetwory!Ogórki pięknie rosły na krzaczkach...ale do czasu jak zostały własnoręcznie przeze mnie zerwane w towarzystwie słodko kąsających komarów.Ale cóż trzeba było się poświęcić aby później w zimowe wieczory móc zajadać się pysznymi ogóreczkami.