Wreszcie zainicjowaliśmy sezon grillowy - kupiliśmy nowy, duży grill do ogrodu, i na pierwszy ogień poszły pyszne kiełbaski z firmy Maryniak w Skórzewie (zdecydowanie polecam wszystkim z Poznania i okolic! - namiarami służę).
Nie jestem wielką fanką żeberek, na codzień raczej ich nie jadam, ale raz na jakiś czas przyrządzam je na grillu. Wiem jednak, że wiele osób przepada za żeberkami, więc ten przepis z pewnością się im spodoba. W ten sposób można także przygotować żeberka do upieczenia w piekarniku.
Po tych niebiańskich słodkościach czas zejść na ziemię i zjeść coś konkretnego :-) Postanowiłam sprawdzić, czy wyjdą i jak będą smakować kluski śląskie z nadzieniem - akurat zostało mi trochę mięsa z rosołu , w sam raz do eksperymentowania. Zrobiłam takie niby-pyzy z mięsem i podałam je z podsmażoną na oliwie cebulką - taki obiadek bardzo nam smakował . Teraz przymierzam się do testowania wersji kopytkowej ;)
Już od dłuższego czasu miałam ochotę na zwykłą babkę piaskową - i ciągle odkładałam jej upieczenie . W końcu się zmobilizowałam i dzisiaj ją upiekłam .
Jedną z przyjemności gotowania latem jest możliwość przygotowywania posiłków na świeżym powietrzu na żywym ogniu, lub grillu. Jest coś niesamowicie pięknego w jedzeniu które pachnie dymem z ogniska. Dlatego nawet do węgli drzewnych na grillu zazwyczaj dorzucam kilka gałązek drzewa, które nada potrawie ten niepowtarzalny charakter.
W mojej kuchni pojawił się nowy sprzęt - grill elektryczny. Może brak własnego miejsca do grillowania na dworze nie będzie mi już tak bardzo doskwierał ;) Dziś wybór padł na pstrąga.
Długo mnie nie było...Tak długo, jak długo nie mieliśmy stałego łącza (niech żyje TPSA !!! - 2 miesiące trwała instalacja łącza...) A wpis dotyczy jagodzianek. Rok temu pojawiły się na wielu blogach, nie u nas - a szkoda :)Od kiedy pierwszy raz je upiekłam, piekę je co drugi dzień . Przepyszne...Już niedługo :(
Nie wiem jak to się stało że o niej zapomniałam, w tamtym roku robiłam ją dosyć często i dopiero teraz przypomniałam sobie o niej. Właśnie wyjęłam ćwiartkę kapusty pozostałą z niedzielnego obiadu i przerobiłam ją na to cudo ;-)
Postanowiłam spróbować kalafiora w innej postaci niż tradycyjnie gotowany i podany z rozpuszczonym masłem i bułką tartą. W sumie to tutaj też są te wszystkie składniki więc kaloryczność dania jest taka sama albo jeszcze większa biorąc pod uwagę sos beszamelowy i żółty ser. Ale kalafior w tej formie jest po prostu pyszny i raz na jakiś czas napewno nie zaszkodzi.