Wydrylować wiśnie, włożyć do słoików. Zagotować wodę z cukrem, zalać wiśnie. Zamknąć i pasteryzować 20 minut.Syropu wychodzi dużo, myślę, że można zmienić proporcje następnym razem.
Dostałam niedawno od rodziców spory koszyczek czerwonej porzeczki - część owoców wylądowała w cieście , a reszta została przerobiona na pyszną galaretkę.
To również jeden z moich starych przepisów, do tej pory robiłam jednak taką sałatkę z ogórków. Z cukinii wychodzi jednak też bardzo dobra - słodko-kwaśna, lekko octowa.
Morele wymieszać z cukrem i laskami wanilii, zostawić na 2-3 godziny.Pogotować je chwilę, część zmiksować.Przekładać do wyparzonych słoików, odwrócić do góry dnem - gotowe.
Bardzo ją lubię chociaż nienawidzę drylowania wiśni. Kupiłam ręczną drylownicę i idzie mi lepiej niż nożem w zeszłym roku ale i tak straszna robota. No ale ja lubię wiśnie i przetwory z nich, więc cóż robić.
Morele umyć, skórkę naciąć na krzyż. Owoce zanurzyć w gorącej wodzie, po kilku minutach wyjąć i obrać. Każdą wypestkować, a połówki moreli ciasno ułożyć w słoikach. Z wody,wanilii i soku z cytryny ugotować syrop.
Przepis pojawiał się na wielu blogach w różnych wersjach.Wszyscy podają jako źródło Wielkie Żarcie.Ja też skorzystałam z tego przepisu, dodałam tylko marchewkę i pędy bambusa.Sos wyszedł pyszny - pikantny, trochę słodki, trochę kwaśny ...
Lato się kończy... smutne to, ale niestety prawdziwe. W powietrzu czuć już zbliżającą się dużymi krokami jesień..Zwłaszcza w takie dni jak dziś: pochmurne, deszczowe, smutne. To co fajne, zawsze zbyt szybko się kończy, nieprawdaż? Ja na swoim dysku znalazłam dziś kilka fotek, które miałam podczas tegorocznego lata dodać, ale jakoś zawsze coś mi wypadało i spychało je na wieczne "później".