Miałam zamiar upiec normalne drożdżówki, razowe wyszły przez przypadek, bo zupełnie zapomniałam, że dzień wcześniej Mąż i Synek smażyli sobie naleśniki i oczywiście zużyli dużą część mąki.
Watruszki to takie rosyjskie bułeczki drożdżowe. Najbardziej przypominają znane mi już od dawna kołaczyki z serem. Są mięciutkie i mają dużo serowego nadzienia - takie mini-serniczki na drożdżówce. Pyszne !
Gospodynią okrągłej piekarni jest Paulina.Zaproponowała 2 wypieki - oba godne polecenia :)Chlebak wyszedł bardzo niski, mocno przypieczony, ale smak ma niezrównany...
Croissanty to rogaliki z ciasta francuskiego. Przy ich domowym wypieku największą trudnością wydaje się wykonanie ciasta francuskiego. Proces ten wymaga dokładności i pracowitości, ale nie uważam by było to tak trudne, na jakie wygląda.
Przyznam, że bułeczki scones robiłam po raz pierwszy i już wiem, że na tym się nie skończy! Smakują idealnie z kawą czy herbatą, a ich wypieczenie zajmuje tylko 15 minut. Jest coś relaksującego w wykrawaniu szklanką kółek z ciasta i obserwowaniu, jak szybko unoszą się w górę w piekarniku.
Nigdy nie widziałam tak intensywnie pomarańczowych bułeczek! Ogromnie mi się podobają. Luźną inspiracją był przepis z bloga Cook yourself, jednak pozmieniałam bardzo dużo. Zamiast płynów - jest marchewka. Ciasto jest bardzo delikatne, lekko lepkie, ale nie należy podsypywać mąką - bułeczki będą bardziej puszyste. Idealnie nadaje się do wyrabiania nawet słabszym mikserem - pójdzie szybciej niż rękoma. Polecam serdecznie - na każdym śniadaniu zrobią furorę.
Prawie nigdy nie kupuję w piekarni żadnych pączków, słodkich bułek czy rogali, co nie znaczy, że nie lubię takich wypieków;) Wręcz przeciwnie - ale tylko domowej roboty. Mam nadzieję, że ten przepis Wam się spodoba i od czasu do czasu upieczecie takie zdrowe, pełnoziarniste drożdżówki. Można je jeść w zasadzie bez wyrzutów sumienia, nie odczuwając bardzo szybko głodu ponownie, jak w przypadku wypieków z białej mąki.
W zasadzie postanowiłam je zrobić nie dlatego, że nie chciało mi się piec chleba. Powodem był smętny widok w szafce najmniej używanej mąki orkiszowej...
Wiecie co? Znudziło naszą rodzinę sklepowe pieczywo. Szczególnie bułki. Są takie... hm... kapciowate, napuszone. Brak im prawdziwości, smaku, który pamięta się z dzieciństwa. Nawet bułki ciepłe, prosto z piekarni nie smakują już jak kiedyś. Zachciało nam się odmiany. W końcu nie ma to jak domowe pieczywo.
Piękne, mięciutkie, zachowujące długo świeżość, najeżone ziarnami - po prostu pyszne i ta forma w jakiej są upieczone, u mnie w Gdańsku to po prostu "Stokrotka", a u Was?