Z pewnością po ostatnim moim poście zastanawiacie się do czego można jeszcze wykorzystać pozostałe po pieczeniu kurczaka kości. Pewnie większość z Was pomyślała, że chce Wam zaproponować coś strasznego. Zanim więc zaczniecie czytać resztę zobaczcie co wchodzi w skład popularnych kostek rosołowych.
Przed słodkimi, świątecznymi wypiekami upiekłam razem z synkiem takie małe ciastka na ząbek, na małą ochotkę czegoś słodkiego. Ciasteczka są naprawdę proste, ale jakże smaczne! :) Bardzo nam smakują, świetnie pasują do kubeczka mleczka, kakao czy też gorącej herbatki w zimny dzień. A jak pięknie pachną...ach, jak to maślane ciastka :)
Co prawda tortille najczęściej robi się z mąki kukurydzianej , jednak tym razem proponuję przepis w wersji pszennej. Można je podawać z nadzieniem mięsnym , warzywnym , do sałatek lub jako samodzielną przekąskę (np. maczane w gęstym sosie). Ja swoje celowo dłużej podpiekłam , żeby bardziej przypominały chipsy i można je było pochrupać :-)
Chilli brzmi dosyć groźnie, zwłaszcza w naszej kulturze. Natychmiast kojarzy się z wypalającą wnętrzności substancją, a spożycie potraw nią przybranych jest wyczynem większym niż przejście po rozżarzonych węglach i bliskim wsadzeniu sobie igły w oko. Otóż nie każdy u nas wie, że ową ostrość można sobie dawkować przy pomocy pestek.
To już któryś z kolei przepis , z moich notatek , ostatnio przeze mnie "odkurzony". Jest tyle nowych przepisów do wypróbowania , że o tych starych , sprawdzonych trochę się zapomina. Ale przychodzi taki moment , kiedy sobie o nich przypominamy. I u mnie właśnie nadszedł. Miałam wielką ochotę na delikatne , aromatyczne ciasto z jabłkami , więc po co wertować strony w książkach , czy wypatrywać w internecie , kiedy ten idealny przepis jest w zasięgu ręki ? :-)
Muszę przyznać, że jestem zadowolona z efektu. Pomidorowa, aksamitna, z dużą ilością natki...No a sama ciecierzyca? Bardzo, bardzo smaczna :) Do tego stopnia mi przypadła do gustu, że jeśli tylko pozwoli mi czas, to postaram się coś jeszcze z niej w tym tygodniu przygotować.
Pierwszy wpis miał być czymś wyjątkowym, tylko moim. Częściowo jest tak w przypadku tych lodów. Sama je wykonałam. No i są moje ulubione. Jak najbardziej nic ich nie przebije, a zawierają to, co kocham- czekoladę. Mama (Joanna) robiła je już nie raz. Nigdy nie pytałam o przepis, myśląc, że to zbyt skomplikowane, aż do dziś, kiedy po prostu ich potrzebowałam.
Knedle robiła moja mama, ja długo nie chciałam ich robić - wolałam jechać do mamy na knedle...U nas w domu pierwsza robiła knedle Poohatka, ale wyjechała...Na szczęście jest nas mniej w domu, to i mniej roboty :)Robię je w tym roku drugi raz i myślę, że ostatni...
Jak juz zapewne niektorzy z Was wiedza, szczegolnie stali bywalcy mojego bloga, maj to w moim domu miesiac bardzo wyjatkowy, prawdziwie swiateczny. Bo i okazji do swietowania jest wiele juz od pierwszych dni.Najwazniejszy jest jednak dzien urodzin Viki. Wtedy pojawiaja sie w domu kolorowe balony, urodzinowe dekoracje i wyjatkowy tort.
Pokazany rano sos boloński może oczywiście wystąpić z makaronem - jest to chyba jego najbardziej znane towarzystwo ale ja wykorzystałam go do naleśników. Jeśli ktoś lubi naleśniki na słono to taki zestaw napewno mu posmakuje. A ja jeszcze mam zamiar zrobić zapiekankę.
Nie ma nic lepszego niż drożdżowe kluski parowane. Proste, a jakie pyszne, można polewać je dowolnymi sosami, jak kto lubi. Przepis pochodzi z starej książki kucharskiej. To kolejna perła z lamusa, smak dzieciństwa, palce lizać!