Jako , że została mi jeszcze dynia w puszce , a festiwal ciągle trwa , przygotowałam takie oto ciastka. Łatwe do zrobienia , mięciutkie w środku , w sam raz do szklaneczki mleka :-)
Delikatne placuszki z nutą słodyczy, cały rok czekam na dynię sieję, podlewam i zbieram. Uwielbiam patrzeć jak rosną i uśmiechają się do mnie. Mogę jeść w każdej postaci, a dziś jedne z ulubionych moich placuszków . Polecam
Holenderskie ciasto dyniowe jest wilgotne, nie za słodkie, bardzo aromatyczne i bardzo maślane. Piekłam je już dwa razy, tak nam smakowało. Pierwsze wyszło trochę ciemniejsze od tego na zdjęciu, bo piekłam je nieco dłużej. I właśnie to mocniej przypieczone smakowało mi trochę bardziej.
U mnie w domu mam wielkie zapasy dyni. W tym roku zaprawiłam dynię w postaci dżemów, dynię w zalewie octowej, zamroziłam spory jej zapas. Trzeba ją wykorzystać, bo jest bardzo zdrowa.
Bardzo nie lubię takich poranków kiedy okazuje się, że dzień będzie tak szary i ponury, że już na dzień dobry trzeba zapalić w domu światła. W takie dni szukam pocieszenia w czymś pozornie 'słonecznym'. Dziś padło na placuszki z dyni. W pięknym kolorze, o naturalnie słodkawym smaku i zachęcającym aromacie.
Dyniowe brownies wg przepisu Marthy Stewart. Nie tak wilgotne jak klasyczne, ale równie pyszne, a może nawet i bardziej! Nie za słodkie, z chrupiącym wierzchem. Polecam!
Jeśli ktoś lubi jeść na śniadanie twarożek lub domowe dżemy, konfitury itp. to ten chlebek będzie do tego w sam raz. Posmarowany cienką warstewką „Smakowitej z dodatkiem masła” smakuje znakomicie. Nie za słodki z lekką goryczką za sprawą piwa. Lekki, puszysty i wilgotny. Upiekłam go w ramach akcji "Upiecz Smakowity Chleb!", której patronem są Zakłady Tłuszczowe "Kruszwica"