Wydrylować wiśnie, włożyć do słoików. Zagotować wodę z cukrem, zalać wiśnie. Zamknąć i pasteryzować 20 minut.Syropu wychodzi dużo, myślę, że można zmienić proporcje następnym razem.
Jest to jedna z moich ulubionych sałatek, aczkolwiek robię ją zawsze w wersji nieortodoksyjnej. Prawdziwa sałatka nicejska zawiera zieloną fasolkę szparagową i czarne oliwki bez pestek w zalewie a ja zdecydowanie wolę greckie z pestkami.
Wariacja na temat szarlotki...Jak pierwszy raz zrobiłam szarlotkę z przepisu Atiny, już nie robię innej - ta jest najlepsza.A teraz robi za placek z wiśniami..
Dostałam niedawno od rodziców spory koszyczek czerwonej porzeczki - część owoców wylądowała w cieście , a reszta została przerobiona na pyszną galaretkę.
Śmietankę ubijamy na sztywno z cukrem, dodajemy jogurt, połowę wiśni z dżemu.Całość wlewamy do maszynki do lodów i kręcimy według instrukcji.Pod koniec dodajemy resztę wiśni, czekoladę i ciasteczka.Przekładamy do pudełka, wkładamy do lodówki.
W zeszłym roku jeździłam codziennie na praktyki. Były świetne, bo miałam elastyczny czas pracy - mogłam siedzieć ile chciałam i kiedy, w godzinach 8-19, byle wypracować odpowiednią ilość godzin. Zdarzało się siedzieć długo, a że miejsce to miało tuż przy sławnym Monciaku - to drogo.
Dziś dla orzeźwienia i ochłody zrobiłam taki prosty i pyszny koktajl z melona, brzoskwini i żółtego arbuza. Żółtego arbuza jadłam po raz pierwszy, muszę przyznać, że czerwony jest lepszy, bardziej soczysty, ale w smaku są prawie takie same.
Jajka zmiksowałam z cukrem a następnie do masy dodawałam na przemian mąkę z proszkiem do pieczenia i solą oraz olejem. Miksowałam aż powstała gładka masa. Na koniec dodałam ekstrakt waniliowy, wymieszałam i ciasto wylałam na blachę wysmarowaną masłem. Z wierzchu posypałam porzeczkami a na porzeczki wysypałam cukier trzcinowy.
Pamiętacie chlebek turecki? Mały, może jak połowa typowego chleba, słodki, z rodzynkami i taką błyszczącą skórką?Święcił on tryumfy w moich szkolnych czasach. Na półkach na stoisku z pieczywem w Supersamie „Społem” na moim osiedlu obok chleba oliwskiego, bułki wrocławskiej, paryskiej i kajzerek, od czasu do czasu pojawiało się coś jeszcze ... (nie codziennie, co to, to nie!) były to małe, ciemnie chlebki.