Któż nie zna bloku... U mnie żadne święta nie mogą się obejść bez tej słodyczy - zawsze najszybciej znika z talerza. Poza tym , chyba nie ma potrzeby dodawać już nic więcej , oprócz zdjęcia i przepisu oczywiście ;-)
Ostatnio coraz bardziej doceniam jogurt. To dzięki niemu ciasta zachowują dłużej świeżość i nie są "suche". Jeszcze nie jadłam takiego ciasta jogurtowego , które by mi nie smakowało. Być może akurat miałam szczęście i trafiły mi się dobre przepisy , a może to właśnie ten "magiczny" składnik... :-)
Spotkałam się z pewną opinią , że PRAWDZIWĄ Bajaderkę robi się z dodatkiem “resztek suchych ciast”. Nie zamierzam temu przeczyć , bo wiem , że taka wersja przepisu istnieje , jednak ja wolę pokruszyć świeżo upieczony placek - brzmi bardziej apetycznie i na pewno jest lepszej jakości ;-)
Trzy wafle to trochę za mało , żeby przełożyć masą , ale w sam raz do zrobienia “salcesonu” ;-) Nie ma przy tym wiele pracy , nie potrzeba włączać piekarnika , a smak… przypomina pomarańczową czekoladę z bakaliami :-)
Są delikatniejsze niż typowe rogale drożdżowe i dłużej zachowują świeżość. Oczywiście o ile w ogóle doczekują dnia następnego , bo są takie dobre , że znikają z talerza w mgnieniu oka :-)
To jest chyba już najprostszy wypiek, jaki dotąd udało mi się przyuważyć. Placek ten piekę zazwyczaj wtedy, kiedy wymagane jest, aby na stole pojawiło się więcej niż jedna potrawa, np. na święta. W tym okresie powinno się teoretycznie przygotować kilka ciast, ale kto powiedział, że trzeba przy tym spędzić pół dnia w kuchni.
I znowu , zamiast skorzystać z jakiegoś wypróbowanego przepisu , to szukałam nie wiadomo jakiego ;-) Co prawda wcale nie upierałam się , żeby koniecznie znaleźć coś nowego , ale przeglądając różne strony , trafiłam akurat na taki. Od razu mi się spodobał , bo zawierał "magiczny" składnik , czyli jogurt :-)
To ostatnio bardzo popularne na Podlasiu ciasto , goszczące najczęściej na weselnych stołach. Piszę "ostatnio" , bo za moich czasów w ogóle się o nim nie słyszało. Tak , że jako rodowita Podlasianka dopiero teraz miałam okazję spróbować tego cuda. Na początek należałoby jednak ostrzec , że jest to ciasto dla cierpliwych
Przepis może trochę nie na czasie , ale co tam ;-) Kiedyś piekłam to ciasto tylko na roczne święta. Tym razem zrobiłam jednak wyjątek , bo uświadomiłam sobie , że odkąd mam tego bloga , jeszcze nie piekłam Orzechowca , a to już zbyt długa przerwa , żeby czekać aż do świąt.
Jesteśmy w połowie Orzechowego Tygodnia. Na większości blogów trzaskają łupiny orzechów. A jak w ruch idą dziadki do orzechów, to znak, że święta już bardzo blisko. Nieważne czy ze śniegiem, czy bez. Ważne, że ze wszystkimi, których kochamy i na których nam zależy.
Mąkę przesiać, dosypać cukier i proszek do pieczenia, dodać jajka i wodę różaną - wszystko razem utrzeć - najlepiej w mikserze. Do masy dodać stopionego masła i rozetrzeć wszystko dokładnie na gładką masę, którą następnie należy przelać do wysmarowanej masłem formy.
Dodaj mąkę z proszkiem, wymieszaj. Ubij białka, delikatnie wymieszaj je z resztą ciasta. Podziel gotowe ciasto na 4 części. Do blachy keksówki włóż najpierw białą część, potem drugą część wymieszaną z kisielem, trzecią z kakao, i czwartą z makiem.
Szukałam pomysłu na wykorzystanie reszty sera, który został mi po pieczeniu warstwowca. U Moniki znalazłam przepis na warkocze serowe (wg Bajaderki). Warkocze bardzo mi się spodobały i postanowiłam je upiec - w ostatniej chwili zmieniła się koncepcja i w środku zamiast sera znalazła się marmolada [masa serowa wyszła mi bardzo rzadka i bałam się, że może zepsuć ciasto - więc zdecydowałam się na bezpieczniejszą wersję ;)].
Podobne plecionki podziwiałam już od dawna na blogach i stronach kulinarnych. Kruche , drożdżowe , z różnego rodzaju nadzieniem. Na początek wybrałam wersję drożdżową z ananasami i serem. Plecionka może wydawać się dość skomplikowana w przygotowaniu , ale tak naprawdę wcale taka nie jest - ciasto łatwo daje się formować i samo zaplatanie też jest proste.
Mamo, zrób ciasto z malinowym dżemem... - marudził mój syn od kilku dni. Nie miałam ochoty lepić rogalików ani innych nadziewanych ciastek, więc wymyśliłam taką struclo-babkę. Ciasto jest aromatyczne i nawet na trzeci dzień zachowuje świeżość, a synek był w pełni usatysfakcjonowany :)