Mam w domu chore dziecko. Dziecko, dopóki temperatura nie zbliża mu się do 40 stopni, w domu zdecydowanie się nudzi. Wymyśliłam więc robienie ciasteczek, co zawsze spotyka się z entuzjazmem.
W oryginalnym przepisie, to ciasto nazywa się "do góry nogami", bo po upieczeniu i ostygnięciu, trzeba je było odwrócić tak, aby kruchy spód znalazł się na górze. Ja postanowiłam jednak zostawić je tak, jak było upieczone, bo szkoda mi było tej delikatnej pianki.
Już sama nazwa brzmi obiecująco ;-) Co prawda jest to ciasto , które wymaga poświęcenia sporo czasu i pracy , ale w końcu raz na jakiś czas można pokusić się o zrobienie takiego kolorowego przekładańca , tym bardziej , że smakuje wybornie. Bardzo polecam :-)
Przepis na tę kremówkę jest bardzo podobny do przepisu na klasyczną napoleonkę i właściwie jeden zawiera się w drugim - wystarczy ze składników zabrać drożdże , dodać na to miejsce nieco więcej śmietany , a masę zrobić bez masła.
Jeśli lubicie ciasta kokosowe , zwłaszcza takie z masą przypominającą wnętrze batonika Bounty , to ten przepis jest właśnie dla Was. Odkurzyłam go w swoim starym notatniku i troszeczkę udoskonaliłam (tak mi się przynajmniej wydaje).
Ten przepis chodził za mną od czasu , kiedy Dorotus podała go na swoim blogu. Piękne jak zwykle zdjęcia dodatkowo mnie kusiły , więc w końcu uległam ;-) Serniczek wyszedł przepyszny , a rodzinka była zachwycona (łącznie ze mną). Zresztą nie mogło być inaczej - nie dość , że sernik , to jeszcze z orzechami. Takiemu połączeniu naprawdę nie można się oprzeć :-)
Przepis ten zalicza się do grona moich faworytów. Mam go od bardzo dawna i często do niego powracam. Ciasto jest proste (wbrew pozorom) w wykonaniu , ładnie wygląda i , co najważniejsze , bardzo smaczne :-)
Znowu śliwki… (kupiłam wcześniej na zapas , bo jak zwykle zniknęły ze sklepu bardzo szybko). Tym razem skorzystałam z przepisu Nougatine83, której przy okazji bardzo dziękuję :-) Od razu spodobał mi się ten przepis , tylko czekałam na “węgierki”. Moja cierpliwość została nagrodzona , bo ciasto wyszło naprawdę pyszne - wilgotne , delikatne i pełne aromatu :-)
Ciasto tak pyszne,że zostało tylko zdjęcie:) Jest efektowne a jednocześnie nie wymaga wiele pracy. Polecam bardzo! Jest zgubne , jeśli ktoś tak jak ja odchudza się:) W głowie aż przewraca mi się, od nadliczbowych kcalorii.
Ciasto Bounty gościło już na łamach mojego bloga, kiedy zaczynałam go pisać. Dzisiejszy wpis traktuję dość odświętnie, bowiem podwójnie urodzinowo. Dlaczego podwójnie? Otóż mam dziś swoje własne urodzinki, a blog mój świętuje pierwszą rocznicę 24 października. Daty te są tak blisko siebie, że można poimprezować razem ;)
Brownies...czekolada w iśćie czystej postaci. Czekolada w swej całej czekoladowej mocy. W swym smaku. W swej seksownej istocie, której nie można się oprzeć. Tak czekoladowego brownies jeszcze nie jadłam. Tak boskie, że patrząc na zdjęcia u Zemfiroczki nie mogłam się powstrzymać. To brownies to rozpusta dla duszy, oczu i ciała, czekoladowe, ciężkie, mocne, wilgotne... seksowne - zgadzam się z Twą trafną nazwą Oczko ! :) Ciasto jest P R Z E P Y S Z N E !!!
Sernik jest pyszny, słodki, ale mnie oczywiście marmurek nie wyszedł. Nie mam ręki do robienia marmurka he he ;) Fajne jest to połączenie sera z kakao, serdecznie polecam !
Zmiel herbatniki, wymieszaj je z roztopionym masłem i ułóż na dnie tortownicy o średnicy 24 cm. Wstaw tortownicę do lodówki.Czekoladę rozpuść na parze i ostudź.
Czas na odsłonę drugą, czyli sobotę. Przygotowałam tego dnia muffiny czekoladowo – jabłkowe, studenckie ciasteczka owsiane oraz trifle czekoladowe z jeżynami