Rukola, pomarańcze, oliwki, czerwona cebula - wszystko tańczące razem w jednym talerzu, wymieszane, doprawione, smakowane - pyszności! Moje podniebienie mówi zdecydowane tak sałatkom pięknej, słonecznej Italii.
Coleslaw długi czas kojarzył mi się z paskudna "sałatką" z pewnej pseudo-pizzerii i fast foodu od kurczaków a przecież to banalna sałatka, którą można zrobić w domu.
Tak jak zapowiedziałam w poprzednim wpisie sałatkowych szaleństw ciąg dalszy i bynajmniej nie ostatni ;) Dziś sałatka naprawdę majowa, bo ze szparagami. Podana na modłę grecką. Na ciepło lub w temperaturze pokojowej. Wymaga odrobinę więcej pracy niż ta z kurczakiem i awokado, ale wciąż jest to prosta i szybka sałatka.
Danie które zrobiłam mogłoby obrazić meksykanina ale mnie to nie przeszkadza bo jest pyszne :) możemy je zjeść na śniadanie (przypominam o akcji "Luty z kaszą na śniadanie") lub inny posiłek.
Bardzo fajny pomysł na ciepłą przystawkę. W internecie znalazłam kilka przepisów na tak przyrządzone pieczarki, ale żaden mi do końca nie pasował. Zrobiłam więc swoją własną wersję, kierując się zawartością lodówki, i muszę przyznać, że wyszło całkiem smacznie :)