To przepis dla wielbicieli ciast budyniowych. Co prawda polewa śmietankowa nie jest typowym budyniem , ale po upieczeniu smakuje podobnie. Wiśnie zastąpiłam czereśniami , ale to z przymusu nie z wyboru. Ogólnie ciasto jest smaczne , najlepsze pierwszego dnia , jak zresztą większość ciast owocowych.
I kolejny owocowy wypiek. Tym razem wiedziałam , że ciasto będzie wilgotne , czyli takie jak lubię najbardziej , bo z dodatkiem jogurtu , a to jeden z moich ulubionych składników. Piekłam już chałkę z jogurtem , bułeczki , kilka rodzajów ciast - wszystko pyszne. Nie miałam więc wątpliwości , że i tym razem ciasto takie właśnie będzie :-)
To jeden z najstarszych przepisów na sernik jaki posiadam. Niektórzy nazywają go "królewskim". Sama nie wiem jak to się stało , że dopiero teraz doczekał się wpisu na blogu , ale kiedyś piekłam go częściej niż inne serniki.
Co prawda sezon jagodowy już się zakończył , ale myślę , że śmiało można wykorzystać tu inne owoce albo użyć mrożonych jagód. Ja osobiście dałam borówki amerykańskie - nie ma na nie specjalnego sezonu , a prawdziwe jagody są dla mnie nieosiągalne.
I znowu powraca temat dziwacznych nazw , bo ta z pewnością do nich się zalicza. Nie zmieniałam , bo jednak wiele osób zna to ciasto pod takim właśnie tytułem. Ech... mają ludzie pomysły ;-)A samo ciasto jest pyszne - trzy cienkie placki przełożone kremem podobnym do budyniowego , tylko nieco delikatniejszym.
Kiedy zobaczyłam ten przepis u Gosi , to wiedziałam , że na pewno z niego skorzystam. No baaa... w końcu to ciasto z kokosem ;-) Zrobiłabym je niezwłocznie , ale musiałam poczekać na śliwki , które dopiero niedawno pojawiły się u mnie w sklepie i to w dodatku "na chwilę". To było moje pierwsze ciasto śliwkowo-kokosowe , smakowało wybornie :-)
A oto drugi ze wspomnianych wcześniej przepisów - na ciasto amerykańskie. Wiem , że znane jest także jako "wiewiórka" , ale ja pierwszy raz spotkałam się z tym ciastem pod nazwą "placek amerykański" , więc pozostałam przy tym (zmieniłam tylko jedno słowo , bo placek kojarzy mi się z cienkim wypiekiem).
To ciasto dla wielbicieli mas budyniowych , a w tym przypadku masa stanowi jakieś 90% całego ciasta. Smakuje jak wykwintniejsza wersja tradycyjnego budyniu , bo z dodatkiem bitej śmietany , która nadaje masie delikatności. Smakosze będą się zachwycać , a sceptycy marudzić , że smakuje jak zwyczajny budyń. My lubimy tego typu desery , więc jak najbardziej zaliczamy się do tej pierwszej grupy :-)
Pod tą intrygującą nazwą kryje się kruche ciasto kakaowo-migdałowe z nadzieniem orzechowo-morelowym. W oryginale paski na wierzchu są bardziej widoczne i ciasto jest niższe , ale widocznie było pieczone w większej formie (przepis , z którego skorzystałam nie był zbyt dokładny ;-) Jak podaje źródło , czyli książeczka "Poradnika domowego" , to oryginalna receptura z klasztoru w St. Gallen w Szwajcarii. P.S. Orzechowy tydzień to jedna z moich ulubionych akcji kulinarnych , więc nie mogłam nie dołączyć się do wspólnego świętowania ;-)
'Crumb cake' , czyli po prostu ciasto z kruszonką , to jedno z najpopularniejszych ciast w USA. Często w tego typu przepisach spotykałam się z podaną w składnikach zbyt dużą ilością sody i chociaż zazwyczaj dodawałam jej mniej , to i tak po upieczeniu bywało , że delikatnie szczypała w język.
Przepis znalazłam dawno temu w "Kuchni Czarnej Oliwki" , tyle , że w oryginale ciasto składało się z kruchych placków, które jak dla mnie wyszły zbyt kruche i za cienkie , dlatego za drugim razem zmieniłam je na biszkopt. I w takiej właśnie wersji ciasto bardziej mi smakuje , więc i Wam tak podaję. A poza tym to duże ułatwienie , że nie potrzeba piec oddzielnych placków , no i bez biszkoptu nie byłaby to "delicja" ;-)
Kiedyś już piekłam podobne ciasto , ale akurat miałam do wykorzystania maślankę , więc postanowiłam wypróbować tym razem przepis z bloga "Słodkie pogawędki" (zresztą na ciasta kokosowe to mnie specjalnie nie trzeba namawiać i już mam na oku następne ;-) Proste do zrobienia i bardzo smaczne - ach , ta zapieczona na wierzchu kokosowa skorupka...