Mięciutki, 'dziurawy' miąższ i pysznie chrupiąca skórka. Delikatny w smaku. Ten koszyczkowy chlebek to jeden z tych małych, osobistych przełomów w kuchni, które tak cieszą.
Ten chlebek zrobił u nas furorę. Według mnie jest idealny. Delikatny miąsz, z minimalnie chrupiącą skórką. Ma wyczuwalny nie narzucający się aromat dokładnie taki, który nazwałabym kwintesencją chleba. Świeżość utrzymuje śmiało co najmniej 3 dni. Ja mogłabym go jeść codziennie jednogłośnie z pozostałymi domownikami. Jako, że jest to obecnie mój bezkonkurencyjnie ulubiony obecnie chleb szczerze go polecam.
Ten chlebek zrobił u nas furorę. Według mnie jest idealny. Delikatny miąsz, z minimalnie chrupiącą skórką. Ma wyczuwalny nie narzucający się aromat dokładnie taki, który nazwałabym kwintesencją chleba. Świeżość utrzymuje śmiało co najmniej 3 dni. Ja mogłabym go jeść codziennie jednogłośnie z pozostałymi domownikami. Jako, że jest to obecnie mój bezkonkurencyjnie ulubiony obecnie chleb szczerze go polecam.
Wczoraj zrobiłam ulubione smakołyki mojej Córeczki. Serwuję je zwykle w papilotkach, więc pomyślałam, że zaliczają się do babeczek. Przygotowanie nie wymaga żadnych zdolności kulinarnych. Jedynie trzeba mieć odpowiednie składniki.
Miałam wielką ochotę na botwinkę z ciastem drożdżowym - i mam. I powiem Wam, że jest pyszna. Buraczki zdecydowanie grają pierwsze skrzypce, cała reszta jest cudownym dodatkiem. Na kruchym pewnie też byłoby pysznie, ale jednak drożdżowe, to drożdżowe... Nie do podrobienia. Polecam Wam z całego serca obie wersje, bo taka odsłona botwinki (dla mnie zupełnie nowa) z pewnością warta jest wypróbowania.
Miałam wielką ochotę na botwinkę z ciastem drożdżowym - i mam. I powiem Wam, że jest pyszna. Buraczki zdecydowanie grają pierwsze skrzypce, cała reszta jest cudownym dodatkiem. Na kruchym pewnie też byłoby pysznie, ale jednak drożdżowe, to drożdżowe... Nie do podrobienia. Polecam Wam z całego serca obie wersje, bo taka odsłona botwinki (dla mnie zupełnie nowa) z pewnością warta jest wypróbowania.
ekstrakt wanilii to rzecz nagminnie przeze mnie używana w kuchni, podczas przygotowywania deserów. kiedyś szukałam wersji do kupienia, bo przecież "na pewno mnóstwo zachodu z własną produkcją, i po co się bawić..?" zmieniłam zdanie jak, po pierwsze, znalazłam ekstrakt bodajże na allegro, i zobaczyłam jego cenę. zaraz potem nastąpiło po drugie: wyguglałam jak to się robi, przeczytałam, i... sama swój zrobiłam, po jakimś czasie.
Kto nie lubi konfitury truskawkowej? Pamiętam, że w dzieciństwie na kolonii i zielonych szkołach największe niejadki potrafiły jeść przez 2 tygodnie wyłącznie chleb z dżemem truskawkowym ;)A co powiecie na pomysł, żeby do takiej konfitury dodać... pianki marshmallows?