Te bułeczki z charakterystycznym "przedziałkiem" są specjalnością francuską i belgijską. Mają chrupiącą skórkę , natomiast w środku pozostają miękkie i lekkie. Przepis mam od niedawna , a skorzystałamz niego już dwukrotnie ;-)
Co prawda nie wypiekam ostatnio żadnych słodkości , ale za to testuję nowe przepisy na pieczywo (z niedawno zakupionej książki). Dzisiaj proponuję bagietki francuskie. Sposób wykonania może nie należy do najprostszych (ciasto trzeba kilkakrotnie składać) , ale nie jest też specjalnie trudny.
To nazwa jednego z angielskich chlebów , najbardziej przypominający mi "Biały chleb pszenny" - także z rodzaju "bułkowatych". Jednak zasadnicza różnica pomiędzy nimi polega na tym , że Bloomer potrzebuje około ośmiu godzin na samo wyrastanie (dlatego też należy zacząć robić go odpowiednio wcześnie)
Do miski wsypać mąkę, dodać masło, sól, drożdże. Mleko z wodą i miodem delikatnie podgrzać i wlać do pozostałych składników. Wyrobić ciasto, następnie przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Kolejny zdrowy wypiek. Tym razem bułeczki według przepisu Agusi z forum CinCin. Mięciutkie , dość długo zachowujące świeżość , a przede wszystkim smaczne. Widziałam je już na kilku blogach , ale jeśli ktoś jeszcze nie próbował - gorąco polecam :-)
Przepis podpatrzyłam na forum Same Baby. A , że nie mam dostępu do prawdziwych sklepowych kajzerek , postanowiłam go wypróbować. Nie ma przy tym zbyt wiele pracy , ale trzeba poczekać aż ciasto urośnie - gdyby nie to , robiłabym je na śniadanie przynajmniej kilka razy w tygodniu :-)
Miałam piec ten chlebek w automacie do chleba , ale niestety maszyna mi się zbuntowała i po załadowaniu formy z gotowymi do pieczenia składnikami zwyczajnie zastrajkowała ! Tym samym byłam zmuszona przełożyć cały nabój do miski i zagnieść ciasto ręcznie , a następnie upiec chleb tradycyjnie - w piekarniku . Nie było to takie złe , bo chleb wyszedł pyszny . Puszysty , z cienką , chrupiącą skórką i w kształcie chlebowym , a nie prostokątnej formy do chleba ;) I bez dziur po mieszadłach ;)))
Znowu nazbierało mi się kilka przepisów do wstawienia , tylko jakiś leń mnie dopadł i nie mogę się zebrać , żeby je tu zamieścić. Jednym z nich jest właśnie Chleb Casereccio , który wypatrzyłam na blogu Eli z My best food. Ogólnie chleby bez zakwasu nie należą do moich ulubionych i chyba wolę zamiast nich upiec po prostu bułeczki , ale od czasu do czasu wypróbowuję nowe przepisy , tak na odmianę od mojego codziennego zakwasowca.
Pitty pochodzą z Turcji , ale zdobyły sobie popularność już niemalże na całym świecie. Mięciutkie , płaskie chlebki z charakterystyczną kieszonką w środku , doskonale nadają się do nadziewania warzywami , sałatkami lub mięsem. U mnie co prawda nie były one nadziewane , ale doskonale smakowały z sałatką gyros , którą również polecam :-)
Cieszę się, że udało mi się znaleźć przepis na chleb tostowy, w którym wiem co jest i który idealnie nadaje się na grzanki. Bez wyrzutów sumienia mogę dać dziecku tyle kromek na ile ma ochotę.
Niektórzy dziś odsypiają nocne szaleństwa, a inni pieką bułki dla rodziny :)A tak poważnie, to odstraszyła nas wczoraj kilometrowa kolejka w piekarni i zamiast stać w kolejce po pieczywo, upiekłam bułki sama.
Nie wiem, czy tak miał wyjść, czy nie, w każdym razie mój chlebek (a raczej dwa) są bladziutkie. Mąż powiedział, że specjalnie mają taki kolor, żeby odbijały światło słoneczne na pustyni marokańskiej :) Chlebki są bardzo dobre w smaku i mają delikatny żółty odcień od maki kukurydzianej. To właściwie takie bułki wieloziarniste.
Poszukiwałam właśnie takich bułeczek , które mogłabym zrobić na śniadanie i to bez wstawania o nieludzko wczesnej porze. Idealny przepis znalazłam na blogu Atiny. Ciasto zagniata się dzień wcześniej wieczorem , tak , że na rano pozostaje już tylko formowanie , powtórne wyrastanie i pieczenie. Bułeczki są pyszne , a do tego jeszcze można je sobie ciekawie zapleść :-)
Zdecydowałam się na jeden wypiek, a był nim chleb. Bardzo dobry i pasował do wszystkiego. Do dżemu, do sera i do wędliny. Bardzo się cieszę, że Agnieszka podając ten przepis napisała, że zamiast koszyka do wyrastania chleba sprawdza się durszlak. Wypróbowałam tą radę i stwierdzam, że pomysł trafiony w dziesiątkę:)
Mięciutkie i puszyste bułeczki śniadaniowe. Może nie są one typowo francuskie , ale bardzo zbliżone do oryginału i przede wszystkim smaczne. Przepis znalazłam na tej stronie. Wprowadziłam tylko drobną zmianę i zamiast dwóch łyżek cukru dałam jedną (tak też podałam w przepisie).