Rzadko mi się zdarza, abym gotowała zupę z ksiązką kucharską w ręku. Zwykle gotuję ” z głowy” - wrzucam do garnka to, co znajdę w lodówce i co mi w danym momencie pasuje. Wychodzą z tego zupy bez nazwy i niepowtarzalne, bo nie zapisuję składników.
Dziś ziemniaczana zupa – klasyk – Marty Gessler. Kolejna, t y p o w o zimowa zupa – gęsta i sycąca. Banalna w przygotowaniu i … zaskakująco smaczna. Polecam!