To dzięki serowi zwyczajna babka stała się niezwykła ;-) Ciasto dość ciężkie , a jednak miękkie i puszyste. Tajemnicą sukcesu , przy sporządzaniu ciast ucieranych , jest temperatura pokojowa wszystkich składników i staranne ich ucieranie. Jeżeli będziemy się tego trzymać - ciasto musi się udać :-)
Na początek coś łatwego - przygotowuje się w 5 minut , bez pomocy miksera. Co prawda , na efekt końcowy trzeba poczekać jeszcze przynajmniej 1 godzinę , ale ciasto samo się piecze , więc można tego czasu nie brać pod uwagę ;-)
Przepis ten zalicza się do grona moich faworytów. Mam go od bardzo dawna i często do niego powracam. Ciasto jest proste (wbrew pozorom) w wykonaniu , ładnie wygląda i , co najważniejsze , bardzo smaczne :-)
Mógłby to być kolejny przepis na klasyczną chałkę , lecz dzięki jogurtowi truskawkowemu otrzymałam chałkę z owocową nutką smaku , a do tego jeszcze obficie posypaną kruszonką śmietankową (mój ulubiony aromat tuż po waniliowym). Mmm… można jeść i jeść , a właściwie “skubać” - to mój sposób pałaszowania ciast drożdżowych , zwłaszcza chałek ;-)
No i wybrałam , jak zwykle w najprostszy sposób , czyli korzystając z przepisu zamieszczonego na opakowaniu , a dokładnie , na puszce z dyniowym puree ;-) I co z tego wynikło ? - przekonałam się , że dynia może być "zjadliwa" , a co ciekawsze , naprawdę smaczna , jeśli odpowiednio przyrządzona :-)
Zrobiłam to ciasto głownie dlatego , żeby wykorzystać białka , które zostały mi jeszcze od poprzedniego wypieku ;-) Przypomina trochę “Murzynka” (głównie z wyglądu) , ale jest nieco delikatniejsze i ma lekko pomarańczowy posmak - miałam nadzieję , że będzie bardziej wyczuwalny. Od siebie dodałam dla urozmaicenia dżem morelowy :-)
Nazwa mówi sama za siebie. Oczywiście różne są gusta i nie każdy lubi kremowe ciasta , ale wiele przepisów ma to do siebie , że można je łatwo przerabiać według własnych upodobań , także i ten. Ja jednak pozostanę przy wersji podstawowej Delicji , której amatorzy na pewno się znajdą ;-) A co do kremu , to wspaniale się on komponuje z wyrazistą masą jabłkowo - galaretkową.
W końcu doczekałam się na śliwki węgierki , ale wraz z nimi pojawił się pewien dylemat : które ciasto upiec ? - bo pomysłów miałam kilka , a wiedziałam , że ze wszystkim nie dam rady ;-) W końcu postanowiłam , że na pierwszy ogień pójdzie Serowy placek ze śliwkami , czyli coś zarówno dla wielbicieli ciasta drożdżowego , owocowego , jak i sernika. Wszystko to w jednym cieście , a jeszcze do tego obficie posypane kruszonką :-)
Skorzystałam z przepisu Mojego Gotowania na “Marmurkowe całuski” , jednak pozwoliłam sobie zmienić nazwę z powodu , który widać na poniższych zdjęciach ;-) Otóż , moim zdaniem , w przepisie podano za dużo czekolady - aby zrobić ładny “marmurek” , z pewnością wystarczy połowa porcji. Tak czy siak , Całuski wyszły chrupiące na zewnątrz i mięciutkie , lekko ciągnące w środku , czyli takie jak trzeba , a przy okazji wykorzystałam białka , które zostały mi z “Lodowca” :-)
Wydaje mi się , że to ciasto jest dosyć popularne , ale jeżeli ktoś go jeszcze nie próbował - polecam :-) Ten przepis należy do grona moich ulubionych , a moja rodzinka je wprost uwielbia. Zresztą jak można nie lubić takiego smakołyku - delikatne kruche ciasto , puszysty krem budyniowy , bakalie… Czy muszę dodawać coś jeszcze ? ;-)
A oto kolejny faworyt ze zbioru moich przepisów. Ciasto w sam raz na upały - chłodne , kremowe , ale nie mdłe (glównie dzięki galaretkom) , a poza tym nie trzeba go piec. Nie pamiętam już , które z poprzednich ciast znikało z talerza tak szybko… I nie ma co się dziwić , bo jest po prostu pyszne :-)
Wygląda na zwykłą babkę typu “Murzynek” ? - i owszem , tyle , że jest jeszcze prostsze i nie potrzeba używać miksera do jego wykonania. Znowu poszłam na łatwiznę , ale czasami poszukujemy przepisu na takie właśnie ciasto - mało skomplikowane , w miarę szybkie do zrobienia i oczywiście smaczne. Właściwie nie wiem skąd wzięła się jego nazwa , ale do mleka pasuje idealnie :-)
Upiekłam to ciasto z trzech powodów. Po pierwsze: bardzo je lubię. Po drugie: trwa sezon truskawkowy , więc jakże nie wykorzystać tych pełnych aromatu owoców. A po trzecie… zrobiłam ser , który chciałam od razu wypróbować :-) Tak , tak… po moich ostatnich kombinacjach serowych postanowiłam samodzielnie “wyprodukować” prawdziwy biały ser. Wynik końcowy: bardzo zadowalający - kremowy , lekko kwaśny , taki jak chciałam :-)