Nie planowałam robienia ciastek, dopóki nie zobaczyłam ich u Bei. Ten wybór był zbyt kuszący. Dzieci mieliły migdały, ścierały skórkę z pomarańczy i cytryny, ja zagniatałam ciasto. Niektóre ciasteczka mogłam upiec dopiero następnego dnia, bo przepis każe, by schły przez całą noc. Córeczka pomagała mi je dekorować. Wybierała kolory, mazała lukrem ciacha, siebie i kuchnię. :-) Później zapakowałyśmy je do pudełek i obdarowałyśmy najbliższych. :-)
Przepis znaleziony najpierw u Dorotus - trafił do kolejki....A konkurs Zebrry tylko przyspieszył pieczenie :)Piekłam z połowy porcji, w foremkach muffinkowych.