W oryginalnym przepisie, zaczerpniętym z książeczki "Kuchnia meksykańska", użyta jest jagnięcina, ale jak wiadomo, jest ona w Polsce prawie nieosiągalna, użyłam więc mięsa z piersi indyka.
Moim zdaniem, najlepsze szaszłyki to są te z grilla, pieczone na prawdziwym ogniu, owiane delikatnym dymem. Niestety zimą trzeba obejść się bez takich przyjemności, ale szaszłyki można z powodzeniem zrobić w piekarniku. Nie są aż tak aromatyczne, ale jest to jakaś odmiana dla nudnych sznycli czy kotletów.
Do przyrządzenia tego wybornego trunku zainspirowała mnie nasza wczorajsza wizyta w Cafe Club. Popijając moje ulubione latte i przeglądając kartę, znalazłam kilka pomysłów na kawy, które mogę wykonać sama w domu.
W okolicach Trzech Króli moja mama zawsze robiła nam faworki. Tym razem ja zrobiłam je dla moich dzieci. Przepis ten jest bardzo dobry, bo wychodzą z niego kruchutkie faworki - te z dodatkiem śmietany często stają się zbyt twarde lub gumowate. Udają się zawsze, więc czego chcieć więcej? :)