Będac w Zakopcu, zamówiłam w jednej z knajp na Krupówkach "placek po zbójnicku". Placek był tłusty, sycący i miał miał chyba ze 3 tys. kcal. Piwo i kapela dała nam kolejne wrażenia. Biesiada na całego:)
Placki ziemniaczane są znane i popularne. Niektórzy jedzą je na słodko, niektórzy na słono a można też z dodatkiem sosu. Placek ziemniaczany z gulaszem nosi nazwę węgierskiego. Szczerze mówiąc, to nie wiem czy naprawdę pochodzi z Węgier bo przejrzałam jedyną książkę o tej kuchni jaką mam i takich placków nie znalazłam. Być może z plackami po węgiersku jest tak jak z rybą po grecku i z sernikiem po wiedeńsku.
Pisałam już niejednokrotnie, że naprawdę uwielbiam bakłażany. Można zrobić z nich wszystko! Dlaczego by więc nie… pizzę :)Przypieczone plasterki bakłażana na cienkim chrupiącym spodzie. Z dodatkiem świeżego imbiru i czosnku. I pepperoncino – na ostro.
Po wypróbowaniu dziesiątek przepisów na ciasto do pizzy, które mnie zawiodły mimo, iż opatrzone były wspaniałymi nazwami „tradycyjne włoskie ciasto do pizzy” „ciasto do pizzy od mojego przyjaciela Włocha” itd. Postanowiłam pójść na całość, poświęcić kilka godzin i przebrnąć przez Internet wzdłuż i w szerz w poszukiwaniu idealnego cienkiego spodu do pizzy. Nie było łatwo, wręcz decyzja przyprawiała mnie o ból głowy więc decydowałam przez 3 dni, który przepis wybrać. Nie mogłam się zdecydować postanowiłam więc zrobić 3 różne ciasta na pizze na 1 obiad! Wyszedł z tego nie lada eksperyment, który zaowocował odkryciem cienkiego, pysznego ciasta do pizzy, rodem z najlepszych włoskich pizzerii.
Jeszcze całkiem niedawno znałam placki ziemniaczane wyłącznie w wersji wielkopolskich plyndzy z cukrem. Po spróbowaniu wersji na ostro z mięsnym sosem, postanowiłam sama przygotować takie danie. Myślę, że wyszło całkiem smacznie i z pewnością takie placki powrócą na nasz stół jeszcze nie raz. Polecam!