Koperek rośnie jak szalony w ogródku mojej teściowej. Jeszcze trochę a z łodyg będę mogła zrobić płotek "bambusowo-koperkowy". Że też moje kaktusy nie rosną tak szybko.
To zupa, którą uwielbia mój mąż. Jest śmiesznie prosta i należy do tych przepisów, z których często korzystają kulinarne lenie. Poza leniuchami, zapracowani również będą zadowoleni ;-) Myślę, że na festiwalu zup znajdzie swoich amatorów.
Ciepla, aromatyczna zupa o tej porze to dla mnie cos zbawiennego. Ostatnio ciagle mi zimno wiec ciesze sie, ze taka mala zupa moge sie rozgrzac.Ta piekna zupa w kolorze zachodzacego slonca wniosla do mojej kuchni troche radosci i optymizmu, jest idealna na panujaca za oknem szaruge.
W moim domu zupy goszcza bardzo rzadko i ten festiwal jest swietna okazja by to zmienic.Wlasciwie wszyscy bardzo lubimy zupy, a juz moja Coreczka jest ich prawdziwa fanka. Dla Niej najwazniejsza w zupie jest woda hihihihi. Ona ma dwa sposoby jedzenia zup, pierwszy to wylawianie najpierw wszystkich dodatkow plywajacych w talerzu, a potem siup przechylanie talerza i wypijanie z niego calego plynu.