Przepis na grzybki marynowane mam od mojej mamy, ta z kolei ma go od swojej mamy, tak więc jest on w pewnym sensie tradycją rodzinną - zwłaszcza że cała rodzina to namiętni grzybiarze.
W przetworach, dzielnie będzie pomagać mi mój "klon". Lubi pitrasić i wyraziła chęć, do podzielenia się z wami, swoimi czarodziejskimi wynalazkami:) Ja z braku chęci i czasu, poprzestanę tylko na ogórasach i papryce. Resztę przepisów zostawiam siostrze. Mam nadzieję, że nie rozmyśli się i nie powie: MAM DOŚĆ! MOJE SŁOIKI, MOJE GARY, KONIEC KROPKA.
Grzybów w Trójmiejskich lasów jest zatrzęsienie. Jeszcze się dobrze nie wejdzie do lasu, a już mamy pełen kosz. I nie trzeba się katować wstawaniem o 4 rano, żeby pojechać na Kaszuby lub w Bory Tucholskie. Wystarczy się wybrać na popołudniowy spacer. Po godzinie z małym hakiem można już szykować słoiczki lub suszarkę, w zależności od tego co chcemy uzyskać. Przyda się też patelnia, trochę masła i cebulka – na bieżące potrzeby :).