Wigilijny karp – najlepszy!
Karp wigilijny jest przedmiotem ożywionych dyskusji w każdym zakątku Polski, a także wszędzie tam, gdzie Polacy mieszkają. Jedni go uwielbiają, inni nienawidzą, jedni muszą go mieć w wannie, inni wolą go bez życia i bez wnętrzności, jedni wiedzą, jak go zjeść kulturalnie, inni dłubią palcami w poszukiwaniu wstrętnych ości, ale wszystkich łączy sama obecności karpia na wigilijnym stole. Nawet jeśli fizycznie go nie ma, to i tak istnieje w pamięci.
Należę do tej grupy, która karpia lubi. Lubię wszystko co słodkie, a karp ma właśnie słodkawy posmak. Tylko trzeba wiedzieć, jak go wydobyć.
Wielkim zdumieniem było dla mnie odkrycie, że nikt z moich znajomych nie słyszał o obkładaniu karpia cebulą. To naprawdę pomaga rybie bardziej niż pływanie z nią w wannie. Tak samo pomoże… niedodawanie przypraw, szczególnie tych gotowych mieszanek do ryb – one zupełnie nie pasują do karpia. Niewielka ilość soli wystarczy. Moim zdaniem najlepiej smażyć karpia na maśle, bo prawdziwe masło podkreśli jego smak. Rybę smażymy powoli, ale że usmażenie jej trwa dość długo, lubię dopiec ją w piekarniku. W ten sposób przyrządza karpia moja mama – doskonała kucharka, a ja tylko grzecznie podążam jej śladami. Lepszego wzorca nie znajdę…
WIGILIJNY KARP
- karp
- cebule
- sól
- masło
- mąka
- jajka
- buła tarta
Karpia (lub karpie) sprawiamy, oczyszczamy z łusek (zostawiamy jedną dla szczęśliwego znalazcy) i porcjujemy. Cebulę obieramy, kroimy w plasterki. Kawałki karpia wkładamy do szklanego naczynia, przekładając gęsto cebulą, a następnie wstawiamy na noc do lodówki.
Cebulę wyrzucamy, rybę solimy i odstawiamy jeszcze na kilkanaście minut. Panierujemy w mące, roztrzepanym jajku i bułce. Piekarnik rozgrzewamy do 180°C. Masło roztapiamy na patelni na niezbyt dużym ogniu. Smażymy karpia powoli z obu stron, aż panierka się ładnie przyrumieni. Następnie przekładamy do naczynia żaroodpornego i dopiekamy w piekarniku (ok. 20 minut – w zależności jak duże mamy kawałki ryby).
