Kiedy na urodziny córki szukałam pomysłu na coś niesłodkiego, urządziłam jej przesłuchanie, co podaje się u koleżanek. Królowała pizza, a kanapki były passé. Wtedy przypomniała mi się radość z prostego wrapa, na którego młodą nakłoniłam, gdy musiałyśmy coś zjeść Macu. To nic, że od składu kanapki różni je jedynie użyte pieczywo, ważny był wygląd i to, że na co dzień nie są dostępne.