Wczoraj usłyszałam od męża niesamowity jak na niego komplement. „Kochanie ta wołowina jest przepyszna”. Krzysiek nie jest fanem wołowiny, zwłaszcza tutejszej i podchodzi bardzo topornie do dań z nią. Za mną jednakże chodziła wołowina od kilku tygodni i po krótkich poszukiwaniach zdecydowałam się na prosty przepis podany przez Jotkę na Mniam mniamie.
Mięso umyć, pokroić w plastry i delikatnie z dwóch stron rozbić.Natrzeć solą,pieprzem i rozgniecionym zielem angielskim. Odstawić na 30 minut do lodówki. Każdy kawałek wołowiny obtoczyć w mące i nakładać na rozgrzany olej. Smażyć z dwóch stron około 5 minut, po czym wrzucić do gara.
Przez ostatnie dni energię czerpaliśmy pochłaniając wołowinę po burgundzku. Wielki garnek jedzenia podgrzewanego co dzień na nowo. Za każdym razem danie stawało się coraz smaczniejsze, no i było go coraz mniej. Coś w tym jest. ;-)