Wołowina z musztarda
Mam masę zaległości w pisaniu notek, powodów jest kilka, szwankujące zdrowie, problemy w pracy oraz intensywny czas podczas wizyty rodziców Krzyśka. Mam nadzieję, że uda mi się nadrobić zaległości w miarę szybko.
Wczoraj usłyszałam od męża niesamowity jak na niego komplement. „Kochanie ta wołowina jest przepyszna”. Krzysiek nie jest fanem wołowiny, zwłaszcza tutejszej i podchodzi bardzo topornie do dań z nią. Za mną jednakże chodziła wołowina od kilku tygodni i po krótkich poszukiwaniach zdecydowałam się na prosty przepis podany przez Jotkę na Mniam mniamie. Ze względu na brak musztardy Dijon w pobliskim sklepie użyłam zwykłej delikatesowej. Uzyskałam zgodę autorki na opublikowanie przepisu tu, co niniejszym czynię.
Wołowina Dijon wg Jotki z moimi modyfikacjami:
Ok. 500 g wołowiny
2 marchewki
½ pora
Kawałek selera
1 pietruszka
Ćwiartka małej kapusty
1 cebula
Sól, pieprz, zioła
Musztarda delikatesowe
3 łyżki oliwy z oliwek
Bułka tarta
Przygotowanie:
Por, kapustę i cebulę umyć, marchew i pietruszkę obrać i przekroić na pół. Wołowinę włożyć wraz z warzywami do rondla i zalać zimną wodą. Dodać zioła, sól i pieprz. Gotować na wolnym ogniu, aż mięso będzie miękkie ( u mnie zajęło to 4 h). Istotne wg mnie jest żeby mięso było cały czas pod wodą. Ja uzupełniałam płyny wrzącą wodą, dzięki temu rosół nie mętnieje.
Po ugotowaniu mięso wyciągnąć, ostudzić. Posypałam mięso ziołami, polałam odrobiną oliwy. Wstawiłam na noc do lodówki. Następnie pokroiłam na plastry.
Posmarowałam każdy musztardą i obtoczyłam w bułce tartej.
Położyłam w brytfannie, w której dopiekały się pieczone ziemniaki.
Wstawiłam do pieca. Po około 10 min obróciłam na drugą stronę żeby się równomiernie podpiekły.
Podałam z pieczonymi ziemniakami i surówka z kiszonej kapusty. (oba przepisy wklepie jutro)