Potrawa, która praktycznie robi się sama. Wystarczy zrumienić mięso, zalać mlekiem i długo gotować. Tak długo, aż mleko zmieni się w gęsty, złocisty sos, a schab stanie się miękki i delikatny.
Dziś przedstawiam kolejną wędlinę na pieczywo, uwierzcie mi, że choćby najprościej przyprawiona będzie o wiele lepsza od każdej kupnej, za którą zaplacimy majątek - mowa oczywiście o tych "mega mięsnych" wędlinach.
Totalna rewelacja :) Tak soczystego pieczonego schabu jeszcze nie jadłam :) A swoją soczystość schab zawdzięcza temu, iż: a) przed pieczeniem obsmażamy schab, co ogranicza wypływanie soków, b) nie pieczemy schabu dłużej niż to konieczne, c) obkładamy go grubą warstwą musu jabłkowego, dzięki czemu wilgoć z mięsa nie ma jak wyparować.
Oprócz blogerów, w mleku piekli i Kuroń i Gessler, jednak to przepis Molly Stevens z książki All about braising mnie urzekł użyciem szałwi. Autorka proponuje przygotowanie tego schabu na dwa sposoby: mięso można dusić w piekarniku lub na kuchence.
Schab ten nie wymaga prawie żadnego nakładu pracy, właściwie robi się sam. Gotuje się go dwa razy po 5 minut, stąd nazwa „schab 5-minutowy”, choć spotkać go można również pod nazwą „schab 10-minutowy”. Tyle czasu + stygnięcie w zalewie naprawdę wystarczy, by mięso było ugotowane, a jednocześnie miękkie i bardzo soczyste. Zdecydowanie warto zrobić!