Angielskie muffiny
.. a w zasadzie - pyszne bułeczki śniadaniowe (kolacyjne też, moja córka, jak tylko ostygły, zjadła cztery - na kolację właśnie ;)). poza nazwą - mają niewiele wspólnego (składniki..?) z tym, co powszechnie znamy pod nazwą "muffiny". niemniej jednak - są pyszne, i warto się z nimi zaprzyjaźnić :) przepis znalazłam tutaj
składniki:
- 1 szklanka mleka (1 cup - czyli około 230ml)
- 1 szklanka wody
- 7g suchych drożdży
- 2 łyżki cukru
- 1/4 szklanki roztopionej margaryny (ok 50g)
- ok 6 kubków mąki (ok 750g)
- 1 łyżeczka (ok 6g) soli
przygotowanie:
w niewielkim garnku podgrzać mleko, i jak zacznie się w garnku podnosić - dodać cukier. mieszać, aż całość się rozpuści. odstawić do wystudzenia
do miseczki wlać ciepłą wodę (ok 40-45 stopni) i wsypać do niej suche drożdże. mieszać, aż się rozpuszczą. odstawić na około 10 minut.
w kolejnej misce w kąpieli wodnej rozpuścić margarynę.
wszystkie powyższe składniki przelać do dużej miski. do nich dosypać 3 kubki mąki, i wyrabiać, aż wszystko się ładnie połączy. dosypać sól, i kolejne dwa kubki - i dalej wyrabiać łyżką w misce. jak się już bardziej wyrobić nie da - wyłożyć ciasto na wysypany szóstym kubkiem mąki blat - i wyrabiać ręcznie, zbierając z blatu do ciasta tyle mąki, ile ciasto weźmie. resztę zostawić na blacie - przyda się do wałkowania późniejszego :)
odstawić na jakieś 30-40 minut do wyrośnięcia - ma podwoić objętość.
wyrośnięte wyjąć z miski, urywać kawałki, i rozwałkowywać - na placki o grubości ok 1,5 cm. z placków wycinać szklanką, foremką okrągłą, czy czymś innym (w oryginalnym przepisie podrzucono tu nawet propozycję wycinania puszką po tuńczyku :O) koła.
wycięte - odkładać na bok, na blachę wyłożoną papierem. przykryć, odstawić na pół godziny do wyrośnięcia.
wyrośnięte smażyć na patelni odrobinę dosłownie posmarowanej tłuszczem, po ok 10 minut (przy dobrze rozgrzanej patelni wystarczy 6-8 minut) z każdej strony - aż się lekko zezłocą.
jeść same, lub z konfoturą pomarańczową (tak prawdziwie po angielsku ;)), lub z serkiem śmietankowym i dżemem, lub z pastami bardziej wytrawnymi.
wyszły pyszne. miękkie, lekkie, niewielkie - akurat na 2-3 kęsy. wycinałam je kieliszkiem o średnicy 2,5 cm - zależało mi na ich niewielkim rozmiarze - tak, żeby były idealne do szybkiego zjedzenia :)
