Zupa rodem z Karaibów. Bardzo egzotyczna i nietypowa w smaku. Przepis podawał, że można ją spożywać także na zimno, po schłodzeniu w lodówce. Spróbowałam, ale jednak wolę wersję na ciepło ;)
Mnie nie wszystkie zupy owocowe smakują, np. wiśniowa albo truskawkowa odpadają w przedbiegach ;) – o czym zresztą chyba kiedyś wspominałam, jednak gruszkowa jest naprawdę OK. Nieco staroświecka, trochę retro, kojarząca się z wakacjami na wsi... Smakowała mi zarówno na ciepło, jak i na zimno :)