Celowo dodałam od siebie słowo "niby" , bo chociaż nigdy nie próbowałam takich prawdziwych rogali marcińskich , to porównując inne przepisy , doszłam , do wniosku , że wybrałam tę najbardziej uproszczoną wersję. A właściwie to nie wybierałam , tylko skorzystałam z pierwszego przepisu , który wpadł mi w ręce (porównanie zrobiłam dopiero po upieczeniu). Nie powiem , że rogale wyszły niedobre , wręcz przeciwnie , ale zupełnie inne niż te oryginalne.
Typowo świąteczne, bakaliowo-korzenne ciasto, w smaku przypominające brytyjski christmas cake. Jest to jednak zdecydowanie zdrowsza i mniej kaloryczna wersja – do ciasta nie dodaje się tłuszczu, w zasadzie cukru też nie (przynajmniej nie wprost). W zasadzie – bo słodyczy nadają suszone owoce, które same w sobie zawierają cukry.