Dyniowe falafele
Upodobania kulinarne bywają pełne kontrastów. Jednego dnia, tropem człowieka dzikiego pędzę na polowanie podążając za karmnikiem (Carmnikiem) na kółkach, w którym można zdobyć soczyste wołowe burgery. Zjadam je ze smakiem, a potem padam z przejedzenia. Następnego dnia, aby poczuć się lżej, rezygnuję z mięsa i wybieram komosę ryżową lub eksperymentuję z ciecierzycą.
Cieciorka sama w sobie średnio mi pasuje. Za to można z niej zrobić przeróżna cuda, wtedy nabiera smaku. Poczynając od klasycznych i bakłażanowych hummusów, przez kremowe zupy, kończąc na burgerach. W "ciecierzycowym" zestawieniu nie może zabraknąć falafeli. Czyli znanych (szczególnie w kuchni arabskiej) kulek z ciecierzycy, którymi śmiało można wypełnić pitę, czy misę z sałatką.
Każda pora roku rządzi się swoimi prawami. Jesienna dynia uśmiechała się do mnie tak zalotnie, że oprócz ciecierzycy w masie na złociste kuleczki znalazła się też pieczona dynia. Kiedyś falafele przygotowywałam miksując cieciorkę blenderem. Pewnego dnia sprzęt odmówił mi posłuszeństwa, więc byłam zmuszona w tym celu skorzystać z wiekowej już maszynki. Okazało się, że w kuchni praca u podstaw jednak przynosi najlepsze efekty. Zmielona ciecierzyca osiąga o wiele lepszą konsystencję niż w przypadku użycia blendera. Do tego stopnia, że dodatek w postaci mąki jest tu już zbędny. Jeśli jednak wybierzecie blender, prawdopodobnie będzie trzeba dodać odrobinę suchego składnika. W wersji bezglutenowej polecam mąkę z ciecierzycy lub pokruszone płatki kukurydziane.
A tak wygląda moja maszynka:
Dyniowe falafele/ ok. 15 sztuk
- 250 g dyni
- 250 g ciecierzycy (namoczonej przez noc i ugotowanej lub z puszki)
- mała cebula (lub 1/2 dużej)
- ząbek czosnku
- 2 cm korzenia imbiru
- 1/3 papryczki chilli (można pominąć)
- łyżeczka ziaren kolendry
- łyżeczka kminu rzymskiego
- 1/2 łyżeczki czarnuszki
- łyżeczka słodkiej papryki
- 3 łyżki posiekanej natki pietruszki
- sok z 1/2 limonki
- łyżeczka świeżo startej skórki z limonki
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- sól (ok. 1/2 łyżeczki)
- 2-3 łyżki pokruszonych płatków kukurydzianych/mąki z ciecierzycy/kaszki kukurydzianej *
- Blachę wykładamy papierem do pieczenia lub folią aluminiową. Dynię kroimy na kawałki, przekładamy na blachę, posypujemy solą gruboziarnistą i podlewamy odrobiną oliwy. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy w 200 stopniach przez ok. 20-25 minut, aż dynia zmięknie.
- Upieczoną wyciągamy z pieca i studzimy. Zależnie od gatunku dyni odcinamy skórkę lub nie (w przypadku dyni hokkaido).
- Miękką dynię, razem z ciecierzycą przepuszczamy przez maszynkę do mielenia/młynek do kawy lub miksujemy blenderem na pastę.*
- Na suchej patelni prażymy kolendrę, kumin i czarnuszkę. Po kilku minutach, gdy zaczną wydzielać zapach i się zarumienią, przekładamy je do moździerza i rozcieramy.
- Przyprawy, razem ze słodką papryką, posiekaną papryczką chilli, przeciśniętym przez praskę czosnkiem i startym imbirem dodajemy do pasty z dyni i ciecierzycy.
- Cebulę kroimy na pół, obraną wkładamy do zimnej wody na 30 sekund (dzięki temu oczy nie będą łzawić). Ścieramy ją na tarce o drobnych oczkach i przekładamy do pozostałych składników.
- Dodajemy też posiekaną drobno natkę pietruszki, świeżo startą skórkę i sok z limonki, sól oraz sodę oczyszczoną. Całość dokładnie mieszmamy.
- Jeśli masa będzie za rzadka, aby ulepić z niej kulki - dodajemy odrobinę pokruszonych płatków kukurydzianych/mąki z ciecierzycy/kaszy kukurydzianej.*
- Z masy formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego. Kładziemy na blasze i wstawiamy do piekarnika. Falafele pieczemy przez ok. 15 minut, aż będą rumiane i lekko popękane.
- Podajemy w picie/na sałatce/z hummusem/z jogurtem naturalnym.
Tosia