Pamiętam jak pierwszy raz uczestniczyłam w przygotowaniu tego domowego ajerkoniaku - piwo, żółtka...? Jednak przepis jest znakomity. Niezbyt gęsty i dużo lżejszy niż taki ajerkoniak na mleku.
Zobaczyłam w gazecie piękne zdjęcie słoja z pomarańczami i ziarenkami kawy i od razu wiedziałam, że muszę to zrobić. Brakowało mi tylko takiego wielkiego słoja. Słodkie pomarańcze już miałam, pachnącą kawę też. I wtedy z ratunkiem przybyła mi babcia, pożyczając pięciolitrowy słój.