Rano o 5 nie chciało mi się robić prowiantu na drogę. Pomyślałam, że jak dojadę, to będę miała jeszcze sporo czasu i zdążę zjeść śniadanie. Tak też zrobiłam. Wypiłam herbatę serwowaną przez PKP Intercity, pospałam i już byłam na miejscu. W barze przydworcowym przysiadłam. Zamówiłam sok ze świeżych owoców i kanapkę z rostbefem, białą rzodkwią i sosem chrzanowym... Niezapomniane wrażenia.