Waniliowa panna cotta z brzoskwiniowym musem
Pierwszy raz jadłam panna cottę, jeden ze sztandarowych włoskich deserów. Smakowała mi, choć nie powaliła na kolana. Chyba nie przepadam jednak za żelatyną w deserach... W dalszym ciągu numerem jeden pozostaje dla mnie tiramisu. W przepisie praktycznie nic nie zmieniałam, tylko zamiast bezów dałam pokruszone ciasta amaretti morbidi, w których się ostatnio zakochałam.
Przepis na ten deser znalazłam u Cudawianki i jest to moja propozycja do akcji "Morelkowo - Brzoskwiniowo 2" prowadzonej przez kabamaige.
Składniki:
- 300 ml śmietany kremówki
- 250 ml mleka
- 1/3 szklanki cukru
- 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
- 3 łyżeczki żelatyny
- 1/2 szklanki wrzątku
Na mus brzoskwiniowy:
- 3/4 puszki brzoskwiń
- 3 łyżeczki żelatyny
- 1/2 szklanki wrzątku
- ew. cukier, jeśli mus będzie mało słodki (ja nie dałam, ale teraz myślę, że z cukrem byłoby lepsze)
Dodatkowo do dekoracji:
- kawałki brzoskwini (nie dałam) i pokruszone bezy (u mnie pokruszone ciastka amaretti)
Wykonanie:
Żelatynę rozpuścić w 1/2 szklanki wrzątku. Dokładnie wymieszać i odstawić do ostygnięcia. W rondelku umieścić kremówkę, mleko i cukier. Podgrzewać razem, co jakiś czas mieszając, do momentu rozpuszczenia się cukru (nie zagotować). Odstawić z ognia. Dodać ekstrat z wanilii i ostudzoną żelatynę. Wymieszać całość łyżką lub mikserem. Przelać do szklanek i umieścić w lodówce. Gdy schłodzi się i stężeje przygotować mus brzoskwiniowy. Żelatynę ponownie rozpuścić w 1/2 szklanki wrzątku, dokładnie wymieszać i odstawić do ostygnięcia. Odsączone brzoskwinie przełożyć do blendera, zmiksować na mus (dosłodzić do smaku, jeśli konieczne). Do musu dodać przestudzoną żelatynę. Zmiksować. Gotowy mus wyłożyć delikatnie na panna cottę. Wstawić do lodówki do całkowitego stężenia. Przed podaniem udekorować kawałkami brzoskwini oraz pokruszonymi ciastkami. Smacznego :)