Różowy, letni chłodnik
Pamiętacie, jak pisałam o naszym powrocie z wakacji i wściekłej fretce, która przywitała nas godnymi fretki prychnięciami? Po bliższych oględzinach okazało się jednak, że rzeczona fretka wcale fretką nie jest. A okazja znalazła się szybciej, niżbyśmy sobie tego życzyli, bo futrzak, podczas naszej dwutygodniowej nieobecności, postanowił wprowadzić się na poddasze. Muszę przyznać, że kiedy C. mnie o tym poinformował, lekko zdębiałam. Nie tak bowiem wyobrażałam sobie nasz przytulny domek; nie z dzikim (dosłownie!) lokatorem. Obejrzeliśmy dach, znaleźliśmy dziurę, psy kunę wywęszyły. Roboczo nazwaliśmy ją Morten (po duńsku kuna to mår, co przy poprawnej duńskiej wymowie rymuje się z Morten) i zaczęliśmy się zastanawiać, co by tu teraz zrobić... C., po dogłębnej analizie internetowych mądrości, znalazł jedyne słuszne remedium: Metallikę. Tak, ten zespół, który dla niewtajemniczonych po prostu hałasuje na bardzo dużą skalę. Codziennie rano tuż pod dachem ustawiał głośnik, i puszczał największe przeboje chłopaków. Okazuje się, że chyba mamy z Mortenem inny gust muzyczny; po kilku dniach się wyprowadził. A przynajmniej taką mamy nadzieję, bo nagle zapadła cisza, i nie znajdujemy już niepokojącej ilości piór na trawniku przed domem. Teraz czeka nas tylko ściąganie dachówek i sprzątanie po gościu...
I co? Nadal marzycie o własnym domu i ogrodzie...?
Tymczasem póki co - odpukać! - w Danii nadal lato w pełni, mam więc dla Was przepis na chłodnik, który znalazłam w magazynie Moje gotowanie, nr 7/2016. Skusił mnie absolutnie cudownym, różowym kolorem i dodatkiem botwinki - a jak wiecie, przywiozłam ze sobą z Polski dwa pęczki tego specjału. Grzechem byłoby wyrzucić! Ten akurat chłodnik to miks świeżych, wiosennych warzyw z maślanką, lekko tylko doprawiony solą i pieprzem, podany z jakiem i słonym serem feta. Całość smakuje nieźle - według mnie, i naprawdę dobrze - według C. Ale ja chyba nigdy nie polubię chłodników... Dla mnie zupa musi być gorąca - i basta. Jeśli jednak w ciepły, letni dzień miska z chłodnikiem wypełnia Wasze myśli, ten będzie doskonały. Szczególnie, że dzięki dodatkowi ziemniaków naprawdę syci i może stanowić pełnoprawny obiad nawet dla głodnego przedstawiciela płci silnej - sprawdziłam.
Dania z dodatkiem kalarepki znajdziecie też dzisiaj u Mopsika, Ani i Pati.
Chłodnik z wiosennych warzyw na maślance
Składniki: (na 6-8 porcji)
- 1 pęczek botwinki
- sól
- pieprz
- cukier
- sok z 1 cytryny
- 1,5 l maślanki
- 500 g creme fraiche (18%)
- 1 długi ogórek
- 1 pęczek rzodkiewki
- 1 kalarepka
- 500 g młodych ziemniaków
- 4 dymki
- 6-8 jajek
- koperek
- natka pietruszki
- 100 g fety
Ziemniaki ugotować w mundurkach, ostudzić. Botwinkę umyć, osuszyć, posiekać. Wrzucić na lekko osolony, doprawiony cukrem i sokiem z 1/2 cytryny wrzątek. Gotować 5 minut, odcedzić, ostudzić.
Maślankę dokładnie wymieszać z creme fraiche. Ogórek obrać, wyciąć gniazda nasienne, pokroić na nieduże kawałki. Rzodkiewki pokroić w plasterki. Kalarepkę obrać, zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Ziemniaki obrać, pokroić w plastry. Dymki drobno pokroić, oddzielając białe części od zielonych. Koperek i natkę posiekać. Do maślanki dodać ogórka, rzodkiewki, kalarepkę, ziemnaki, botwinkę i białe części cebuli. Dokładnie wymieszać, doprawić do smaku solą, cukrem, pieprzem i sokiem z cytryny. Dobrze schłodzić.
Jajka ugotować na pół twardo. Nalać chłodnik do miseczek. Podawać z połówkami jajek i pokruszoną fetą, posypany szczypiorem, koperkiem i natką.
Smacznego!
Ja tymczasem codziennie smaruję mój łaciaty nos grubą warstwą kremu, ale chyba nawet to już mu nie pomoże...