Wędzone dzwonki łososia, na makaronie z sosem szpinakowym.
Łososia uwielbiam, prawie zawsze i wszędzie. I chyba jeszcze nie zdarzyło się, żeby gdzieś mi łosoś nie smakował. Bo tak naprawdę ta wspaniała ryba oprócz niesamowitego smaku posiada również jedną cenną właściwość – trzeba się bardzo postarać, żeby ją zepsuć.
Wymyśliliśmy dzisiaj sobie takiego łososia, uwędzonego. To jest świetny sposób na przygotowanie nie tylko łososia, ale także innych ryb. Wystarczy parę drewnianych wiórków, piekarnik i np. brytfanka z kratką i można przyrządzić świetną rybę.
Dla 2 osób:
4 dzwonki łososia
Sól, pieprz, tymianek, oliwa.
Odrobinę wiórków drewnianych
Paczka szpinaku
1 ząbek czosnku
2 łyżeczki musztardy
4 łyżki śmietany 18%
2-3 żółtka
40 g. masła
Sól, pieprz.
Makaron
Garść łuskanych orzechów włoskich
Rozgrzewam piekarnik i wstawiam do niego tackę z wiórami – same zaczną się tlić robiąc dym w którym będę wędził łososia. Dzwonki oprószam solą, pieprzem i tymiankiem i lekko skrapiam oliwą.
W między czasie na patelni przesmażam drobno posiekany ząbal czosnku, i dodaje szpinak. Duszę chwilę razem przyprawiając solą, pieprzem i 2 łyżeczkami musztardy. Kiedy nadmiar wody całkiem odparuje dorzucam 4 łyżki śmietany 18%. I znów mieszając chwilę męczę na ogniu.
W międzyczasie do piekarnika na grill umieszczony nad tacką z wiórkami układam łososia. Jeśli używacie brytfanki z kratką, to w ogóle po kłopocie.
Szpinak zdejmuję z ognia i mixuję jeszcze na wszelki wypadek na gładką masę. Odkładam do schłodzenia.
Nastawiam wodę na makaron.
Orzechy siekam i prażę na czystej patelni.
Na garnku z gotującą się wodą [ale osobnym – nie tam gdzie będzie makaron oczywiście] układam metalową miskę, tak, żeby nie stykała się z wodą, ale żeby grzała się od pary. Wkładam tam przestudzoną masę szpinakową dorzucam 3 żółtka i mieszam trzepaczką, tak, żeby żółtka się nie ścięły, ale żeby utworzyły ze szpinakiem jednolity sos. W międzyczasie na patelence roztapiam masło.
Gdzieś tam po drodze przewróciłem łososia na drugi bok i teraz już myślę, że jego czas w piekarniku zbliża się do końca. I dobrze, bo i przygotowania pozostałych składników też.
Gotowy makaron odcedzam.
Do szpinaku dolewam ostrożnie stopione masło, mieszam dokładnie trzepaczką, aż sos stanie się jednolity i lekko aksamitny.
Łososia wykładam na makaron, zlewam z góry sosem, obsypuję orzechami. Voila!
Bardzo smaczne, troszkę wykwintne nawet powiedziałbym.
A do samego przepisu myślę, że kiedyś jeszcze wrócę. Może wtedy jak się nauczę robić dobre zdjęcia i zakupię lepszy aparat, żeby było się czym pochwalić. Przygotuję sobie też wcześniej składniki, a nie tak na spontana jak zwykle – myślę, że na innym makaronie wyglądałby ten łosoś dużo lepiej niż na tych zwykłych rurkach, które znalazłem w spiżarce na przykład na zielonym tagliatelle. Myślę sobie też o użyciu śmietanki 30 do szpinaku i popracowaniu nad lekkością i aksamitnością sosu.
Tak czy siak – polecam, bo warto bardzo.
Wymyśliliśmy dzisiaj sobie takiego łososia, uwędzonego. To jest świetny sposób na przygotowanie nie tylko łososia, ale także innych ryb. Wystarczy parę drewnianych wiórków, piekarnik i np. brytfanka z kratką i można przyrządzić świetną rybę.
Dla 2 osób:
4 dzwonki łososia
Sól, pieprz, tymianek, oliwa.
Odrobinę wiórków drewnianych
Paczka szpinaku
1 ząbek czosnku
2 łyżeczki musztardy
4 łyżki śmietany 18%
2-3 żółtka
40 g. masła
Sól, pieprz.
Makaron
Garść łuskanych orzechów włoskich
Rozgrzewam piekarnik i wstawiam do niego tackę z wiórami – same zaczną się tlić robiąc dym w którym będę wędził łososia. Dzwonki oprószam solą, pieprzem i tymiankiem i lekko skrapiam oliwą.
W między czasie na patelni przesmażam drobno posiekany ząbal czosnku, i dodaje szpinak. Duszę chwilę razem przyprawiając solą, pieprzem i 2 łyżeczkami musztardy. Kiedy nadmiar wody całkiem odparuje dorzucam 4 łyżki śmietany 18%. I znów mieszając chwilę męczę na ogniu.
W międzyczasie do piekarnika na grill umieszczony nad tacką z wiórkami układam łososia. Jeśli używacie brytfanki z kratką, to w ogóle po kłopocie.
Szpinak zdejmuję z ognia i mixuję jeszcze na wszelki wypadek na gładką masę. Odkładam do schłodzenia.
Nastawiam wodę na makaron.
Orzechy siekam i prażę na czystej patelni.
Na garnku z gotującą się wodą [ale osobnym – nie tam gdzie będzie makaron oczywiście] układam metalową miskę, tak, żeby nie stykała się z wodą, ale żeby grzała się od pary. Wkładam tam przestudzoną masę szpinakową dorzucam 3 żółtka i mieszam trzepaczką, tak, żeby żółtka się nie ścięły, ale żeby utworzyły ze szpinakiem jednolity sos. W międzyczasie na patelence roztapiam masło.
Gdzieś tam po drodze przewróciłem łososia na drugi bok i teraz już myślę, że jego czas w piekarniku zbliża się do końca. I dobrze, bo i przygotowania pozostałych składników też.
Gotowy makaron odcedzam.
Do szpinaku dolewam ostrożnie stopione masło, mieszam dokładnie trzepaczką, aż sos stanie się jednolity i lekko aksamitny.
Łososia wykładam na makaron, zlewam z góry sosem, obsypuję orzechami. Voila!
Bardzo smaczne, troszkę wykwintne nawet powiedziałbym.
A do samego przepisu myślę, że kiedyś jeszcze wrócę. Może wtedy jak się nauczę robić dobre zdjęcia i zakupię lepszy aparat, żeby było się czym pochwalić. Przygotuję sobie też wcześniej składniki, a nie tak na spontana jak zwykle – myślę, że na innym makaronie wyglądałby ten łosoś dużo lepiej niż na tych zwykłych rurkach, które znalazłem w spiżarce na przykład na zielonym tagliatelle. Myślę sobie też o użyciu śmietanki 30 do szpinaku i popracowaniu nad lekkością i aksamitnością sosu.
Tak czy siak – polecam, bo warto bardzo.