Tarta grzybowa z kurczakiem, suszonymi pomidorami i serem Gruyère
Wyprawiłam dzieci z ich tatą na plac zabaw. Piękna pogoda, słoneczna, bezwietrzna, słowem rarytas na naszym krańcu świata. Szkoda, żeby maluchy siedziały w domu, a i mężowi trochę świeżego powietrza nie zaszkodzi, szczególnie, że całymi dniami siedzi w norze, która szumnie nazywa się biurem. Pomaszerowali żądni przygód i zabawy, daleko nie mieli, raptem za róg i przez most. Zabawę miałam ja, kiedy wrócili…
A właściwie to wróciły roześmiane dzieci, które puściły się pędem i dotarły do domu, pozostawiając tatusia w tyle. Wypytuję maluchy, czy wesoło spędziły czas, choć po buziach widać, że było przednie. – Przeszłam z Chomisiem cały ruchomy most, ale tata tego nie widział! Jak to nie widział – matczyne przewrażliwienie od razu bije na alarm. – Bo patrzył na telefon, jak zawsze! – krzyknęła oburzona Króliczka. Próbuję ją uspokoić, kierując uwagę w stronę ulubionej zabawy młodszego, czyli tzw. „konika”. – Byliśmy! Chomiczek sam się wgramolił! I musieliśmy wołać tatę, żeby nas pobujał! Krzyczeliśmy, bo nas nie widział i nie słyszał!!! Wiadomo, gdzie jak gdzie, ale na placu zabaw to taki harmider, że trudno coś usłyszeć. – Bo wiesz, mamo, tata cały czas patrzył na telefon! Nie wytrzymałam i wołam oskarżonego, by przedstawił swoją wersję wydarzeń. – No raz spojrzałem na telefon, raz jeden. Poza tym cały czas się z nimi bawiłem. W labiryncie w chowanego! – I podglądałeś, widziałam, że nie zamknąłeś oczu! – zakończyła dyskusję Króliczka z miną tak wojowniczą, że strach było się odezwać, żeby nie zostać rażonym piorunem.
Śmiejąc się pod nosem, czmychnęłam do kuchni, żeby sprawdzić, czy ciasto francuskie na tartę rozmroziło się już zupełnie. Czasami mam w nosie upodobania kulinarne mojej rodziny i szykuję coś, co ja lubię najbardziej. Największym fanem wytrawnych tart w naszym domu jestem ja. Uwielbiam warzywne, zwłaszcza z buraczkami, zajadam się rybnymi, a za cebulaka dałabym się pokroić. Pozostali domownicy zjedzą ze smakiem, ale jeszcze nim zaczną, licytują się, co ma być następnego dnia. Przekrzykują się, bo jedno chce pieczonego kurczaka, a drugie kiełbaski. Tylko Chomiczek nie wybrzydza, dla niego najważniejsze jest, żeby dostał swoją porcję. Kochany, wbiega do kuchni, gdy tylko usłyszy wzmiankę o obiedzie, wyciąga swój dziecięcy talerz i stawia na blacie: – Ja teś mniam mniam!
TARTA GRZYBOWA Z KURCZAKIEM, SUSZONYMI POMIDORAMI I SEREM GRUYÈRE
- arkusz ciasta francuskiego (ok. 320 g)
- 200 g brązowych pieczarek
- 50 g mieszanych grzybów (u mnie boczniaki i shiitake)
- 1 pierś z pieczonego kurczaka, bez skóry
- 8 suszonych pomidorków
- 4 szalotki
- 1 łyżka masła
- 50 g sera Gruyère
- 1 łyżka posiekanej natki pietruszki
- 1 łyżka posiekanego szczypiorku
- sól
- świeżo zmielony pieprz
- 1 jajko, rozbełtane
Jeżeli korzystamy z mrożonego ciasta, rozmrażamy je według instrukcji na opakowaniu.
Grzyby oczyszczamy i kroimy w plasterki. Szalotki obieramy i kroimy w ćwiartki. Masło rozgrzewamy na patelni na średnim ogniu, smażymy szalotki i grzyby, aż całość zgęstnieje. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Pomidorki kroimy na mniejsze kawałki, pierś z pieczonego kurczaka kroimy w kostkę. Dodajemy do usmażonych grzybów wraz z natką pietruszki, mieszamy i odstawiamy na bok.
Piekarnik nagrzewamy do 170°C. Rozwijamy arkusz ciasta francuskiego, nacinamy lekko brzegi w odległości ok. 1 cm (tak by zaznaczyć rant) i układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia (uważamy, by nie przeciąć ciasta zupełnie). Na środek wykładamy nadzienie, brzegi smarujemy rozbełtanym jajkiem. Wstawiamy na 10 minut do piekarnika.
Ser ścieramy na tarce. Wyjmujemy tartę, posypujemy serem i wstawiamy na kolejne 8-10 minut do piekarnika. Podajemy posypaną posiekanym szczypiorkiem.
Advertisements