Rozgrzewający krem curry
Zimno. Rtęć w termometrze nie ponosi się już powyżej dziesięciu kresek, i chyba jakoś podświadomie uznałam to za znak zbliżającej się nieubłaganie zimy. Owijam się w swetry i szale, piję gorącą herbatę i staram się nie myśleć o tym, że odmrożone palce mogą po prostu odpaść. Wychodzę z Ptysią na spacer; idziemy do parku i nagle przenoszę się w zupełnie inny, piękny świat. Liście w odcieniach złota, żółci, czerwieni i głębokiego brązu powoli spadają z drzew, tańcząc na wietrze. Ich szum pod stopami przypomina mi dzieciństwo, gdy z radością wbiegałam w kopczyki liści i rozsypywałam je na boki. Na ulicy szurałam nogami (co do szału doprowadzało Babcię), żeby tylko usłyszeć ten cudowny szelest. Teraz za szuranie nikt już nie daje mi bury...
Z uśmiechem obserwuję moją psę, która zanurza nos między liście, fuka i śmiesznie podskakuje. Ona też lubi jesień. Choć spacery są coraz krótsze; chyba nawet ona, mimo coraz dłuższego futra, jednak marznie...
W domu czekają na nas smakołyki - na Tinę jej ulubione psie ciasteczka, na mnie - rozgrzewająca, lekko ostra zupa. Przepis znalazłam na blogu Something ordinary, i od razu oczarował mnie kolorem. Gdy zagłębiłam się w recepturę stwierdziłam, że będzie idealny na te chłodne popołudnia, gdy człowiek po powrocie do domu marzy tylko o tym, żeby rozgrzać przemarznięte wnętrze. A czym innym, jak nie zupą...? Ta ma w swoim składzie chilli (możecie dodać papryczkę razem z pestkami, jeśli lubicie ostre dania, lub pesteczki usunąć, aby uzyskać nieco łagodniejszą wersję) i pastę curry, które łagodzi mleczko kokosowe. Smak papryki przełamany jest kwaśną limonką i aromatycznymi przyprawami. Zupa podana z makaronem ryżowym syci na długo; drugie danie jest zupełnie zbędne. Jeśli więc jesteście takimi zmarzluchami jak ja, koniecznie musicie wpisać ten krem do Waszego jesiennego menu.
Tajski krem curry
Składniki: (na 4-6 porcji)
- 7 strąków czerwonej papryki
- 1 łyżka oleju
- 2 łyżeczki czerwonej pasty curry
- 1 łyżeczka kurkumy
- 1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
- 2 liście kafiru
- 1/3 łyżeczki mielonego ziela angielskiego
- 1 cebula
- 1 jabłko
- 1 papryczka chilli
- 700 ml wody
- 400 ml mleka kokosowego (1 puszka)
- sok z 1/2 limonki
- 2 łyżki sosu sojowego
- sól
dodatkowo:
- 250 g makaronu ryżowego
- 1 papryczka chilli
- pęczek kolendry
Papryki ułożyć na blasze.
Piec w 200 st. C. przez 30-40 minut, aż skórka zrobi się czarna.
Przełożyć papryki do miski, dokładnie zawinąć folią spożywczą i odstawić na 10-15 minut. Po tym czasie obrać papryki ze skórki i wyjąć pestki.
Cebulę pokroić w kostkę. Jabłko obrać, wyciąć gniazdo nasienne, pokroić na mniejsze kawałki. Papryczkę posiekać. Na oleju rozgrzać pastę curry, kurkumę, mieloną paprykę i ziele angielskie. Dodać liście kafiru. Podgrzewać, aż przyprawy zaczną intensywnie pachnieć. Dodać cebulę, podsmażyć. Dodać jabłko i posiekane chilli, smażyć jeszcze 2 minuty. Dodać upieczone papryki. Całość zalać wodą, gotować 10-15 minut, aż jabłka będą miękkie.
Zdjąć zupę z palnika, wyjąć listki kafiru. Zupę zmiksować blenderem na gładki krem. Dodać mleko kokosowe, sok z limonki i sos sojowy, wymieszać. Doprawić do smaku solą.
Makaron ryżowy przygotować według opisu na opakowaniu.
Zupę przed podaniem podgrzać (ale nie gotować). Podawać z makaronem ryżowym, pokrojonym w plasterki chilli i kolendrą.
Smacznego!
A jakie są Wasze ulubione jesienne rozgrzewacze...?