Pieczony topinambur
Topinambur jest wporzo. Ponoć zdrowy i tak dalej, a smak - jak to smak, jednemu wchodzi, drugiemu nie. Dla mnie jest troszeczkę mdły, więc go sobie mocniej przyprawiam. Dzieci za to zazwyczaj lubią, pewnie na tej samej zasadzie, co i batata. Prawdziwym koszmarem jest jego skrobanie, więc to zawsze spada na mego małżonka, bo ja muszę dbać o mój korpoblogerski manicure. Z topinambura można przyrządzać wiele rzeczy - może być składnikiem zup, gulaszy, kociołków, a nawet sałatek, może stać się chipsem, zupą-kremem, czy po prostu pieczonką-dodatkiem do obiadu. Jest od jakiegoś czasu niezwykle modny, ale jeśli to wszystko prawda, co piszą o nim dobrego, to się nawet taka moda świetnie składa, że się tak elegancko wyrażę. Dobry zamiennik dla uczulonych na ziemnaki!
Należy posiadać:
pudełeczko topinamburów (500 g)
łyżkę tłuszczu - masła klarowanego, kokosowego, oleju etc. (używam masła)
do smaku - sól i pieprz
ewentualnie zioła - estragon, szałwia
Topinambury umyć, oskrobać i pokroić na mniejsze kawałki. Przełożyć do naczynia do zapiekania i wstawić dopiekarnika nagrzanego do 180 stopni (termoobieg). Po 5 minutach przykryć (np. alufolią) i piec przez 20-30 minut. Podawać jako dodatek do obiadu, np. zamiast pieczonych kartofli.