Kluski z makiem
Bardzo lubię tą słodką potrawę, w odróżnieniu od kutii, za którą nie przepadam. Kluski z makiem muszą obowiązkowo znaleźć się w moim rodzinnym domu na wigilijnym stole. I choć co roku mama grozi, że nie będzie ich robić, to zawsze jakoś udaje się ją nam ubłagać. Zwłaszcza tata jest zwolennikiem takich klusek. No i ja oczywiście. Bez nich nie wyobrażam sobie Wigilii.
Przepis znaleziony parę lat temu w jakiejś kolorowej gazecie. Ostatnio zaś, widziałam go na początku grudnia w dodatku do Gazety Wyborczej: "Wigilia i Święta" Macieja Kuronia.
Składniki:
- szklanka maku
- 3 łyżki miodu (dałam cztery)
- 2 łyżki rodzynek
- łyżka skórki pomarańczowej (dałam trzy łyżki)
- łyżka posiekanych orzechów włoskich
- pół paczki (250g) makaronu łazanki
Wykonanie:
Mak wypłukać, zalać wrzątkiem i trzymać go jakiś czas pod przykryciem (spotkałam się też z inną wersją, w której mak zalewano mlekiem i gotowano w nim około pół godziny; każdy z tych sposobów jest dobry). Gdy mak będzie można rozcierać w palcach, odsączyć go i zmielić w maszynce o gęstej siatce (wg Kuronia trzykrotnie; mi wystarcza dwa razy). W garnku podgrzać miód, dodać do niego zmielony mak i bakalie. Smażyć wszystko razem przez kilka minut, ciągle mieszając. Tak przygotowaną masę makową połączyć z ugotowanym makaronem. Smacznego :)