Irlandzki sernik kremowy
Teraz na blogach kulinarnych przeżywamy Czekoladowy Boom. Uwielbiam ten czas akcji Bei. W tym roku prowadzi go Atina, zastępczyni. :-)) Myślałam, że na ów weekend specjalnie się przygotuję, zawczasu coś wymyślę, wyszukam i będzie to nieziemskie. Gucio. Czas zleciał raz dwa, to już TEN weekend, na łapu capu szukałam z córeczką przepisów. Z kilku kandydatur wybrałyśmy zimny, czekoladowy deser i nie jesteśmy pewne, czy coś z niego wyjdzie. Czy w ogóle zastygnie i da się go pokroić, oto jest pytanie.
Córeczka czytała przepis, a jest on na tyle nieskomplikowany, że sama też go przygotowała z moją minimalną pomocą. Przy okazji zdobyła masę naczyń do wylizania, a na tym polega połowa zabawy. ;-)) Wcale się wspólnym kucharzeniem z córką nie zmęczyłam. :-) Nie było czym. Najpierw L. pokruszyła czekoladowe ciasteczka Lu Digestive (175g) w moździerzu.
Następnie rozpuściła w rondelku 50 g masła i wsypała do niego ciasteczka, wymieszała. Ja przygotowałam małą tortownicę (23 cm) - wyłożyłam spód folią aluminiową i posmarowałam ją olejem. Córeczka na dno tortownicy wysypała masę ciasteczkową i ugniotła ją równo. Tortownicę schowała na 1 godzinę do lodówki.
Następnie L. zważyła 225 g mlecznej czekolady, wlała do niej tyle samo gramów czekoladowego mleka i na ogniu rozpuściła czekoladę w tymże mleku. Odstawiła rondelek na bok, do wystygnięcia.
Po godzinie biały ser President (250g) wymieszała z 55 g cukru pudru. Ja ubiłam 425 ml 36% śmietanki. Córeczka dodała ją do serowej masy razem z ostudzoną masą czekoladową.
Wlałyśmy do środka 3 łyżki likieru Irish cream. Wszystko razem wymieszała i wylała do tortownicy.
Za kilka godzin irlandzki sernik kremowy powinien być gotowy, dobry do pokrojenia. O ile nie będzie tak płynny, jak był, gdy chowałyśmy go do lodówki, to podamy go jutro z kleksem śmietany i rozmrożonymi malinami. A jak nie zastygnie, to poniesiemy słodką klęskę.
* źródło - "Desery. ponad 100 wspaniałych przepisów" wyd. Parragon