Fettuccine Alfredo ze szparagami
O carbonarze, cacio e peppe, spaghetti al pomodoro czy tagliatelle alla bolognese słyszał chyba każdy i przynajmniej raz miał okazję każdego z nich spróbować. To klasyczne włoskie makarony, które stały się nieodłącznym elementem zarówno kultury kraju położonego na półwyspie Apenińskim, jak i podstawowym towarem eksportowym Italii na całą Europę (i świat). Jednakże o fettuccine Alfredo Włosi starają się jakby zapomnieć i stawiają go obok spaghetti po bolońsku czy carbonary ze śmietaną – takie dania po prostu dla nich nie istnieją. To w sumie ciekawe, bowiem makaron, o którym dziś opowiem, powstał na całe stulecia wcześniej niż dania, których sława zalała cały świat.
Fettuccine Alfredo to jedno z najbardziej klasycznych dań, jakie powstało na ziemiach włoskich. Pod tą niewiele mówiącą (osobie niezaznajomionej bardziej z kuchnią) nazwą kryje się banalny, ale jakże pyszny przepis na makaron z masłem i serem. Z tych trzech składników powstaje coś naprawdę rozkosznie dobrego – delikatne sprężyste wstążki otulone aksamitnym kremowym sosem sprawiają, że można zapomnieć o Bożym świecie. Dlaczego więc Włosi nie chlubią się tym daniem? Przecież brzmi ono niczym popularne cacio e peppe, które można zjeść w prawie każdej Rzymskiej trattorii? (Dodam jeszcze, że ten specjał powstał dopiero wiele lat później). Aby to zrozumieć, musimy zacząć od początku.
Powstanie fettuccine Alfredo datuje się na rok 1908, kiedy to Alfredo di Lelio rozmyślał nad lekkim daniem dla swojej żony Ines, która leżała w połogu i nie chciała nic jeść. Jak podania mówią, postanowił zagnieść proste ciasto z semoliny i wody, pociąć je na fettuccine, a następnie podać z masłem i parmezanem. Żona ponoć zjadła potrawę ze smakiem i poleciła Alfredo dodać danie natychmiast do menu ich niewielkiej rodzinnej trattorii na piazza Rosa. Wprawdzie niewiele później wspomnianą restaurację zburzono, ale nasz kucharz w 1914 roku otworzył nową przy via della Scorfa. Skracając nieco historię, w 1927 roku wieść o słynnym makaronie Alfreda obiegła cały świat przy pomocy dwóch hollywoodzkich aktorów – Douglasa Fairbanksa i Mary Pickford, którzy po raz pierwszy stołowali się w jego restauracji w 1920 roku, a parę lat później okrzyknęli go królem makaronów. Tak wieści o tym prostym daniu rozpowszechniły się za oceanem i stały się nieodłącznym elementem kuchni italo-amerykańskiej i pojawiała się w każdej książce kucharskiej wydanej w Stanach Zjednoczonych, a restauracja Alfredo gościła najznakomitsze gwiazdy, odwiedzające wieczne miasto. Mimo ogromnej popularności nasz kucharz musiał sprzedać swoją restaurację rodzinie Mozzettich w 1948 r., lecz ta nadal kontynuuje tradycję pod nazwą Alfredo alla Scrofa. Po wojnie w 1950 roku powstał również drugi lokal serwujący oryginalne fettuccine pod nazwą Il Vero Alfredo na Piazza Augusto Imperatore, który do dzisiaj prowadzi jego wnuczka. Będąc w Rzymie, na pewno trzeba którychś z nich odwiedzić i zobaczyć, jak przygotowują to danie na oczach gości!
Ale jeszcze nie odpowiedziałem na pytanie – dlaczego Włosi wstydzą się fettuccine Alfredo i raczej starają się unikać podawania tego dania (oczywiście poza Rzymem i wspomnianymi restauracjami). Głównie wynika to z faktu, co Amerykanie zrobili z tym banalnym przepisem. Sytuacja wygląda podobnie jak w przypadku spaghetti z sosem bolońskim czy z carbonarą na śmietanie. Wraz z erą uprzemysłowienia i sprzedaży gotowców sos Alfredo stał się najpopularniejszym produktem na sklepowych półkach. Niestety wraz z tym oberwała jego receptura – do sera (często szwajcarskiego) i masła dodano śmietanę, czosnek oraz natkę pietruszki, które nie mają nic wspólnego z oryginalnym przepisem. Również popularne w Stanach sieciówki zaczęły serwować fettuccine Alfredo z krewetkami, czy z kurczakiem. Jeśli dzisiaj zaczniecie szukać w wyszukiwarce przepisu na ten makaron, to z pewnością właśnie takie receptury Wam się ukażą na anglojęzycznych stronach. Pragmatyczni i przyzwyczajeni do tradycji Włosi postanowili się od tego odciąć i przestali się do tego dania przyznawać.
Wróćmy jeszcze na chwilę do samego powstania słynnego przepisu. Otóż pomysł Alfreda nie był niczym nowym. Już od średniowiecza jadano tam makarony in bianco, okraszone wyłącznie serem, który był nieodłącznym ich elementem. Było to popularne danie dla dzieci oraz w okresie postu. Z czasem zaczęto gotować pastę w mięsnych bulionach, a w pewnym momencie pojawiło się w nich masło. Zamożniejszych było również stać na przyprawy: cynamon oraz pieprz. Dopiero z początkiem XIX wieku zaczęto podawać do nich sosy, a nieodzownym elementem włoskiego posiłku jako primi piatti stały się w XX wieku.
Tak naprawdę mógłbym ten temat jeszcze bardziej rozwinąć, ale jeśli ciekawi Was historia tego dania, to odsyłam do książki Historia makaronu w dziesięciu daniach napisanej przez Lucę Cesariego. My zaś wrócimy na moment do dzisiejszego do przepisu. Mimo że kocham kuchnię włoską taką, jaka jest, to nie jestem w żadnym wypadku gastropurystą i może dostaję gęsiej skórki na myśl o carbonarze ze śmietaną, to jednak lubię eksperymentować z przepisami. Dlatego dzisiaj przygotowałem dla Was moją wersję fettuccine Alfredo ze szparagami. Skoro sezon trwa w pełni, to szkoda byłoby z tego faktu nie skorzystać. W końcu masło i parmezan to idealne towarzystwo dla szparagów. Oczywiście zachęcam także do oryginalnej wersji tego dania, ale w tej smakuje doskonale i myślę, że żaden Włoch się za to nie obrazi i nie krzyknie mamma mia! W końcu już Amerykanie sponiewierali ten przepis wystarczająco. ? Pokusiłem się tutaj również o dodatek pieprzu, ale jest to opcjonalne (i na szczęście różne włoskie książki kucharskie o nim wspominały).
Przygotowując fettuccine Alfredo, polecam zrobić makaron samodzielnie – wtedy to będzie naprawdę efekt wow! Opisałem to dokładnie w tym przepisie na pasta fresca all’uovo. Pamiętajcie również, aby użyć dobrego włoskiego sera – najlepiej Parmigiano Reggiano lub Grana Padano. Opcjonalnie sprawdzi się również pecorino. A i nie żałujcie go, tak samo, jak i masła. To tyle ode mnie, bo już wystarczająco dzisiaj się rozpisałem, a pewnie każdy czeka na przepis. Przygotowanie tego dania z pewnością zajmie Wam krócej niż czytanie mojego wpisu. ?
Fettuccine Alfredo ze szparagami
Ilość porcji: 2
Czas przygotowania: 5 minut Czas gotowania: 10 minut 10 minut
SKŁADNIKI
- 250 g świeżego makaronu fettuccine, np. z tego przepisu
- pół pęczka zielonych szparagów (ok. 8 sztuk), opcjonalnie
- 100 g startego parmezanu lub Grana Padano
- 40 g masła
- świeżo mielony czarny pieprz, opcjonalnie
PRZYGOTOWANIE
- Szparagom ułam twarde końcówki i pokrój je na mniejsze cząstki. Wrzuć je na osolony wrzątek i gotuj przez 3-4 minuty, aby były al dente, a następnie odcedź je i wrzuć od razu do zimnej wody, aby zachowały kolor.
- W garnku zagotuj 2,5 l wody i dobrze osól wrzątek. Wrzuć makaron i gotuj go wg przepisu na opakowaniu (świeży domowy makaron potrzebuje 2-3 minuty).
- W tym czasie na dużej patelni na małym ogniu roztop masło. Gdy makaron się ugotuje, odcedź go, zostawiając 2-3 chochelki wody. Do masła wlej najpierw jedną chochelkę, wymierzaj i wrzuć makaron wraz z odcedzonymi szparagami. Następnie wsyp prawie cały ser, dodaj solidną porcję pieprzu i wlej kolejną chochelkę wody. Dokładnie całość wymieszaj, aż kremowy sos oblepi makaron. W razie potrzeby (gdyby danie było za gęste, dolej więcej wody).
- Makaron podawaj od razu z dodatkową porcją parmezanu oraz pieprzu.
UWAGI
*Do przygotowania tego dania należy użyć prawdziwego makaronu jajecznego. Najlepiej przygotować go samodzielnie lub opcjonalnie kupić dobrą pasta fresca w najbliższym markecie.