Faszerowane pomidory
Bardzo lubię maj, za słońce, bzy, azalie, niezapominajki i za stragany z warzywami i owocami. Dziś na jednym z nich kupiłam krzaki truskawek i poziomek. Znalazły miejsce na balkonie, który pachnie miętą. A obiad? Taki, jak uwielbiam: sałatka z arbuza, mięty, fety i prażonych pestek słonecznika, botwina, faszerowane pomidory, a na deser panna cotta z owocami leśnymi, wyjętymi z zamrażalnika. Dzieci szczęśliwe, bo moje dzieci, to prawdziwi fani tego co wyrasta z ziemi. Lubią taki kolorowy stół. I nawet rukola im niestraszna. :-) Jest też w maju coś, co mnie smuci, ale ten blog, to nie miejsce, by wspominać o sprawach przykrych. Zapraszam więc na pomidory, bo przepisy na inne smakołyki już kiedyś na nim gościły. :-)
Faszerowane pomidory
5 mięsistych pomidorów
1/3 szklanki suchego ryżu
łyżka orzeszków piniowych
150 g liści świeżego szpinaku
ząbek czosnku
garść liści bazylii
sporo parmezanu, wzięłam ok. 80 g
ciutek masła
sól, pieprz
oliwa
olej
Pomidorom obcięłam czubek i wyjęłam z nich miąższ. Środek warzyw lekko posoliłam i ułożyłam je na ręczniku papierowym wydrążonym środkiem do spodu.
Ryż ugotowałam w osolonym wrzątku.
Szpinak oczyściłam, odcięłam łodyżki i chwilę podusiłam liście.
Na patelnię kapnęłam łyżkę oleju, rozgrzałam go i wsypałam orzeszki. Leciuteńko je zbrązowiłam. To trwa z pół minuty, nie dłużej. Przesypałam piniole na ręcznik papierowy, aby odsączyć je z tłuszczu.
Uduszone liście szpinaku, orzeszki, czosnek i bazylię zmiksowałam.
Połączyłam masę z ryżem, doprawiłam, dodałam łyżkę oliwy, wymieszałam. Na koniec wsypałam starty parmezan. Powinno być go ok. pół szklanki, a może nawet więcej. Do smaku.
Wymieszałam.
Farszem napełniłam pomidory. Ułożyłam je w natłuszczonym naczyniu żaroodpornym. Na wierzchu ułożyłam po odrobinie masła. Piekłam w 180 stopniach przez 15 minut.
Pyszny posiłek na gorący dzień.