Burritos
Grypa zostawia po sobie takie okropne zmęczenie. Wczoraj zabrałam dzieci na średni spacer. Daleko nie udało nam się pójść. Tylko Nowym Światem i kawałek Krakowskim Przedmieściem. Chcieliśmy wejść do Kościoła św. Krzyża, by zobaczyć miejsce, gdzie schowane jest serce Fryderyka Chopina. Kościół był zamknięty z powodu remontu. Chcieliśmy kupić cymbałki. Sklep muzyczny był zamknięty z powodu późnej godziny. ;-). Obejrzeliśmy więc zwierzątka w sklepie zoologicznym. Wróciliśmy zmęczeni. Zrobiłam szybkie obiady. Dla dzieciaków spaghetti, a dla nas burritos. Dobre danie dla leniwych pań domu. Przepis od Ju, z bloga, o którym też z powodzeniem mogłam wspomnieć przy okazji wyróżnienia, bo to kolejne moje ulubione miejsce w Internecie. Meksykańskie jedzenie. Czego chcieć więcej? Pomęczyłam się potem nad lekcjami z córeczką. I wieczorem spotkałam się z przyjaciółką przy gorącej czekoladzie z korzeniami, w miejscu stworzonym do spotkań z bliskimi, kameralnym, klimatycznym - w czekoladziarni, mniam. :-). Wiecie, że tam w łazience są mydła, balsamy, kremy? Pyszny wieczór - rozpieszczenie, zakończony wizytą w teatrze na jazzowym monodramie o Billie Holiday. Po nim bardziej byłam stęskniona za jazzem, niż przed nim. ;-))
Burritos
pszenne tortille
40 dkg mielonej wołowiny
puszka czerwonej fasoli
puszka pomidorów
2 cebule
4 ząbki czosnku (zmniejszylam do 2 - szłam do teatru ;-)))
2 ostre chilli
1 łyżeczka mielonych goździków
1 łyżeczka mielonej kolendry
świeża bazylia l. inne zioła
resztka ryżu z wczorajszego obiadu (mi została torebka)
sól, pieprz
15 dkg startego cheddara, do posypania
Na oleju podsmażyłam posiekane cebule, czosnek i chilli. Dorzuciłam mięso, przesmażyłam. Dodałam fasolę i pomidory, przyprawy, posiekane zioła. Dusiłam razem. Pod koniec dodałam ryż. Wymieszałam, doprawiłam, doprowadziłam do wrzenia.
Podgrzałam placki tortilli na suchej patelni, z obu stron. Włożyłam do nich farsz, który posypałam serem. Zawinęłam placki i jadłam bez sztućców. Uwielbiam tak. :-).