Od dłuższego już czasu chodziły za mną przekładane wafelki, tradycyjnie nazywane u nas w domu pischinger. Choć receptura wafelków, które ja robię, jest inna niż na prawdziwy pischinger, to właśnie pod taką nazwą funkcjonują u mnie.
Nie mogłam już dłużej czekać i wczoraj zrobiłam moje pierwsze w życiu gniazdka parzone. Jak to zwykle bywa przy moich kulinarnych pierwszych razach, wolałam nie eksperymentować z przepisem, tylko wszystko zrobić za radą autora. Przepis pochodzi od Jana Czernikowskiego, z doskonałej książki Ciasta, ciastka, ciasteczka.