Zupa z bobu
Bo to jest tak. Chcę i lubię czytać. Jednakowoż (wiem, wiem – winny się tłumaczy) z tego to powodu, że miesięcy sześć temu stałam się prawowitą matką Rysia, to ..po prostu nie mam czasu.
Riccardo zagarnął cały mój czas. Czasem ma przejawy łaski i zasypia w ciągu dnia aż..na 1,5h (nigdy za dużo w ciągu dnia nie spał.)..wtedy to zostawiam go w domu z Tatą..i uciekam do biblioteki. I wypożyczam. Wychodząc z biblioteki czuję się uskrzydlona, naiwnie wierząc, że właśnie TERAZ, od tej PORY zmienię swoje życie..i będę czytać systematycznie! Na pewno znajdę czas i miejsce. No bo przecież się da!
Problem w tym, że tak obiecuję sobie jeśli chodzi także o:
- nowe dania, na które mam ochotę ..i które chce zrobić..a zajmują trochę więcej czasu
- na tygodniki i miesięczniki – przecież muszę wiedzieć co się dzieję na świecie.
- na nowe kursy online
- na naukę języków w domu
- na udekorowanie i urządzenie nowego mieszkania
- na chodzenie do fryzjera i kosmetyczki
- na fitness do klubu aktywnych mam
- na malowanie obrazów/haftowanie – takie mam plany od września!
…i na książki.
Daję radę? No pewnie, że daję..!! Tylko nie rozumiem dlaczego oddając książki do biblioteki muszę płacić karę. Za przetrzymanie.
Zielona zupa z bobu
Trochę bez sensu napisałam. Zielona zupa z bobu. A jaka mogłaby być jak nie zielona? No ale pozwólcie na to sformułowanie. Danie jest to na tyle genialne, że wykorzystujemy do niej rosół z poprzedniego dnia. Doskonała alternatywa dla wszechobecnej pomidorowej..zaraz następnego dnia po rosole. Polecam!
3/4 paczki zamrożonego groszku
1/2 kilo bobu
reszta rosołu – około 1.5 talerza
sól, pieprz, curry do smaku
śmietana
Bób myjemy i gotujemy z solą na miękko. Obieramy i wrzucamu do rosołu. Wrzucamy także zielony groszek. Blendujemy na gładką masę. Przyprawiamy do smaku. Podajemy ze śmietaną. Dla mięsożernych, można podawać z gotowanym kurczakiem.
Et voila!