Złoto, które nie jest złotem, i lekki deser
Ostatnio, spacerując z Ptysią, znaleźliśmy kopalnię złota. W przenośni, żeby nie było.
Marzą mi się poziomki. W Danii w sklepie kupić ich nie można, jeśli rosną, to w prywatnych ogródkach. Bez bicia się przyznam, że zdarzało mi się uszczknąć jedną czy dwie, wystające za płot... Ale kto by się na moim miejscu nie oparł...? Poprzednio poziomki w przyzwoitej ilości, czyli kiedy można nacieszyć się ich smakiem, a nie tylko tylko poczuć szybko ulatujące z języka muśnięcie poziomkowego smaku, jadłam na wakacjach we Włoszech. Gdy na straganie zobaczyłam ostatnie już pudełeczko, nie potrafiłam się oprzeć. Dostałam je w dodatku za pół ceny. A smakowały wybornie! Wyhodowane we włoskim słońcu, były wyjątkowo słodkie i soczyste. Poezja... Ostatnio, spacerując z Ptysią, natrafiliśmy na poziomkową polanę, czyli właśnie kopalnię złota. Nie była duża, ale czerwone korale poziomek kiwały się na gałązkach raczej gęsto. Nie tak słodkie jak włoskie, ale równie czerwone i takie dobre... Nie mogłam przestać się uśmiechać, wkładałam do buzi jedną po drugiej i cieszyłam się tym niepowtarzalnym smakiem. Do głowy mi nawet nie przyszło, żeby pozbierać je do woreczka i zabrać do domu - zbyt dużą przyjemnością było zjadanie świeżych i pachnących słońcem. Z pewnością jeszcze to miejsce odwiedzimy, pełni nadziei na kolejne pyszności.
W domu raczyliśmy się czymś zupełnie innym, choć też z owocowym aromatem. Zaczęło się od tego, że miałam brzoskwinie do wykorzystania. Te śmieszne, płaskie, cudownie pachnące. Sporo zjedliśmy, reszta czekała na lepsze jutro. Nie chcąc, aby się zmarnowały, postanowiłam przygotować jakiś deser (na ciasto by nie wystarczyło). W domu akurat nie miałam kremówki, powstała więc mleczna galaretka o pysznym, karmelowym smaku. Nie jest tak delikatna ani kremowa jak panna cotta, ale i tak rozpływa się w ustach. Deser jest raczej słodki, ale nie przesłodzony - nam smakował bardzo.
Mleczno-karmelowa galaretka z brzoskwiniami
Składniki: (na 6 porcji)
galaretka:
- 60 g cukru
- 2 łyżki wody
- 60 g miodu
- 600 ml mleka (3,2%)
- ziarenka z 1/2 laski wanilii
- 5 listków żelatyny
brzoskwinie w syropie:
- 250 g brzoskwiń
- 50 g cukru
- 2 łyżki wody
- 40 g miodu
- ziarenka z 1/2 laski wanilii
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. Cukier podgrzewać z wodą, aż powstanie dość ciemny karmel (uważać, żeby nie przypalić). Dodać wanilię i miód. Gdy miód się rozpuści, wlać mleko. Zagotować całość, zdjąć z palnika. Żelatynę odcisnąć, dodać do mleka, dokładnie wymieszać. Całość wystudzić, przelać do szklanek przez sitko, wstawić do lodówki na 2-3 godziny do stężenia.
Brzoskwinie wypestkować, pokroić na cząstki. W garnku podgrzewać wodę z cukrem, aż powstanie karmel. Gdy stanie się złoto-brązowy, dodać miód i wanilię. Gdy miód się rozpuści, dodać brzoskwinie. Dusić pod przykryciem 5-10 minut, aż owoce zmiękną, ale nie będą się rozpadać. Zdjąć z palnika, wystudzić.
Przed podaniem udekorować galaretkę owocami, polać powstałym syropem.
Smacznego!
Deser jest prosty i pyszny. Bez włączania piekarnika, więc idealny wręcz na lato. Bez dodatku śmietany nieco mniej kaloryczny. Skusicie się...?