Zimne picie i pożegnanie na krótko
Wczoraj jednak się nie zdrzemnęłam. Snułam się po domu w te i we wte sama nie wiedząc, czego chcę od życia. Niby chciało mi się spać, ale jakoś tak niewygodnie mi było w pozycji horyzontalnej, czy to na kanapie, czy w łóżku. I co tu taki biedny osobnik ma ze sobą zrobić...? No przecież tak się funkcjonować nie da!
Pomyślałam, że może kawa by pomogła. Ekspres C. jest maszyną rozbudowaną i dość skomplikowaną, obsługa zajmuje (mi) wieki, więc stwierdziłam, że rozpuszczalna w zupełności wystarczy. Okazało się, że została jakaś smętna resztka na dnie słoiczka... I wtedy mnie oświeciło - jakiś czas temu widziałam gdzieś przepis na kawę mrożoną. Robiłam już takową nie raz, ale nigdy w taki sposób. Poszperałam, i znalazłam - na blogu Magiel kuchenny autorka przedstawia sposób na mrożoną kawę po grecku. Ile naprawdę z Grecją ma wspólnego, tego nie wiem - ale zapewniam, że jest warta wypróbowania. Na ciepłe dni (a wczorajsze popołudnie było wyjątkowo przyjemne i słoneczne) w sam raz. Dość mocna, więc przywróciła mnie do życia. Smakuje świetnie - o ile lubicie mocną kawę. Pianka sama w sobie to kwintesencja kawowatości, jednak wymieszana z mlekiem jest wyśmienita. Jeśli lubicie słabszą kawę, można porcję pianki rozłożyć na dwie osoby, lub wlać więcej mleka (tylko wtedy potrzeba większej szklanki).
Tym jakże letnim przepisem chciałabym się pożegnać na tydzień - jedziemy z C. i jego Rodzinką (osiem dorosłych osób, dwójka dzieci, trzy psy plus my) na Langeland - wysepkę w okolicach tej kopenhaskiej. Rodzice C. wynajęli dom, i będziemy odpoczywać od codzienności, a ja (podobno) będę się uczyć duńskiego. Albo oni będą uczyć mnie. Nie mam pojęcia, troszkę się lękam. A tak serio jestem bardzo podekscytowana - nigdy tam nie byłam, więc czeka mnie eksplorowanie okolicy, cieszenie się przyrodą i przemiłym towarzystwem, dużo śmiechu i zabawy. W planie jest basen (trzymajcie kciuki za ładną pogodę) i kilka innych atrakcji, z czego część Rodzice C. trzymają przed nami w tajemnicy. Życzę Wam (i sobie) miłego tygodnia, i do napisania za te kilka dni!
Kawa frappe - mrożona kawa po grecku
Składniki: (na 1 porcję)
dodatkowo:
Kawę i cukier wsypać do wysokiego naczynia, wlać wodę i miksować na najwyższych obrotach
miksera aż do uzyskania puszystje piany. Mleko wlać do wysokiej szklanki, na wierzch wyłożyć piankę.
Podawać od razu po przygotowaniu.
Smacznego!
Wczoraj C. wrócił z pracy, pooglądaliśmy serial, po czym spaliśmy niemal dwanaście godzin! Ostatnie dwa tygodnie niemal spałam po cztery - pięć, wstawałam naprawdę wcześnie i doszłam do wniosku, że mi się należy. Za karę cały dzień głowa mi pęka mimo połknięcia kilku magicznych, czerwonych tabletek. Odkurzanie było katorgą, na szczęście jedyne, co jeszcze muszę zrobić, to umyć naczynia i jutro już tylko wsiądę w samochód i pojadę... Tam, gdzie mnie zabiorą.
Tym jakże letnim przepisem chciałabym się pożegnać na tydzień - jedziemy z C. i jego Rodzinką (osiem dorosłych osób, dwójka dzieci, trzy psy plus my) na Langeland - wysepkę w okolicach tej kopenhaskiej. Rodzice C. wynajęli dom, i będziemy odpoczywać od codzienności, a ja (podobno) będę się uczyć duńskiego. Albo oni będą uczyć mnie. Nie mam pojęcia, troszkę się lękam. A tak serio jestem bardzo podekscytowana - nigdy tam nie byłam, więc czeka mnie eksplorowanie okolicy, cieszenie się przyrodą i przemiłym towarzystwem, dużo śmiechu i zabawy. W planie jest basen (trzymajcie kciuki za ładną pogodę) i kilka innych atrakcji, z czego część Rodzice C. trzymają przed nami w tajemnicy. Życzę Wam (i sobie) miłego tygodnia, i do napisania za te kilka dni!
Kawa frappe - mrożona kawa po grecku
Składniki: (na 1 porcję)
- 1 łyżka kawy rozpuszczalnej
- 1 łyżka cukru
- 2 łyżki zimnej wody
dodatkowo:
- 250 ml zimnego mleka
Kawę i cukier wsypać do wysokiego naczynia, wlać wodę i miksować na najwyższych obrotach
miksera aż do uzyskania puszystje piany. Mleko wlać do wysokiej szklanki, na wierzch wyłożyć piankę.
Podawać od razu po przygotowaniu.
Smacznego!
Wczoraj C. wrócił z pracy, pooglądaliśmy serial, po czym spaliśmy niemal dwanaście godzin! Ostatnie dwa tygodnie niemal spałam po cztery - pięć, wstawałam naprawdę wcześnie i doszłam do wniosku, że mi się należy. Za karę cały dzień głowa mi pęka mimo połknięcia kilku magicznych, czerwonych tabletek. Odkurzanie było katorgą, na szczęście jedyne, co jeszcze muszę zrobić, to umyć naczynia i jutro już tylko wsiądę w samochód i pojadę... Tam, gdzie mnie zabiorą.