Szybki pilaw
Dawno dawno temu, podczas którychś nadmorskich wakacji, trafiliśmy do Sfinxa, czy jak się tam ten lokal nazywa. O przygodach z menu kiedyś jeszcze wspomnę, ale teraz chciałam tylko Wam powiedzieć, że Jeremi zjadł tam ichni żółty ryż i tak go uwielbił, że trzeba było robić w domu. No to się robiło. I robi do dziś, od czasu do czasu, zwłaszcza, jak jest do wykorzystania wczorajszy ryż. Pilaw jest daniem prostym, ale ciutkę czasochłonnym. Czasem robię koszerny pilawik, czyli pławię ryżyk w masełku, potem bulionuję z goździkiem etc., ale zazwyczaj po prostu zużywam resztki i też jest smacznie. Nie robię z mięsem, nawet nie wiem, dlaczego. Tutaj pokazuję Wam pilaw z odzysku, jeśli chcecie przepis na ten bardziej elegancki, to dajcie znać. Należy posiadać:
ok. 2 szklanki ugotowanego ryżu (u mnie basmati) cebulę curry - do smaku, ja daję mniej więcej łyżkę 1/2 łyżeczki pieprzu
po szczypcie kardamonu i kolendry garść rodzynków (niesiarkowanych, bio)
2 łyżki masła klarowanego
2 łyżki oleju
Cebulę posiekać w kosteczkę i podsmażyć na rozgrzanym oleju z masłem. Dodać przyprawy, przemieszać i wsypać ryż. Smażyć wszystko na niedużym ogniu, aż będzie gorące, a przyprawy i cebula równo oblepią ziarna ryżu. Wtedy wsypać rodzynki, smażyć jeszcze chwilę, mieszając i podawać.