Sos z pieczonej papryki i cukinii
Wrzesień to zawsze u mnie miesiąc
intensywnego zapełniania spiżarni domowymi przetworami i wypraw na grzyby. I chociaż jak donoszą wszyscy wkoło grzybów wszędzie
pod dostatkiem to jak do tej pory
jeszcze na nich nie byłam chociaż jak wiecie uwielbiam je zbierać. Po pierwsze
dlatego, że znowu trafiło się pilne zlecenie dla klienta, a po drugie podczas
utwardzania drogi dojazdowej do naszej leśnej chatki ekipa uszkodziła kabel zasilający
nas w energię elektryczną. Nawet byśmy o tym nie wiedzieli gdyby ochrona nas nie zawiadomiła, że coś się dzieje z monitoringiem i wysyłają
serwis. Na miejscu okazało się, że to nie wina systemu tylko braku zasilania.
A że po licznych wichurach energetycy mieli mnóstwo pracy i najpierw zajmowali
się tymi bardziej potrzebującymi to dopiero w czwartek awaria została usunięta.
Chwilowo nie było więc bazy wypadowej. Na szczęście ciągle pada więc mam nadzieję,
że grzyby jeszcze będą i uda mi się na nie wyskoczyć w przyszłym tygodniu.
Wobec powyższego zajęłam się robieniem
przetworów głównie z pomidorów, papryki i cukinii. Udało się, pomimo dużej ilości pracy i krótkiego terminu zlecenia, zamknąć w
słoiczkach ponad 100kg pomidorów, a nawet wymienić zdjęcia do przepisu na sos
boloński w słoiczkach na zimę (te stare były okropne). I tak na półkach w mojej
spiżarni stoją rzędami:
Pojawiło się też zupełnie coś nowego, coś co przygotowałam głównie z myślą o sobie ale już widzę, że inni domownicy też mają na to ochotę. Może trzeba będzie zrobić jeszcze jedną porcję, żeby starczyło na całą zimę. Ta nowość to sos z pieczonej papryki i cukinii o idealnie gładkiej aksamitnej konsystencji, jasnoczerwonym kolorze i łagodnym smaku pomimo dodatku papryczek chili (zawsze przecież można go doprawić wg własnego smaku i w zależności od tego do czego zostanie użyty). Ja traktuję go jako bazę wyjściową i zamiennik przecieru pomidorowego (pomidory też niestety musiałam wykluczyć ze swojej diety). Można nim będzie zaprawić zupę albo zrobić z niego sos do makaronu lub klopsików. Możliwości jest naprawdę wiele. Ja na początek wykorzystałam go do naleśników ale o tym będzie już w następnym poście.
Sos z pieczonej papryki i cukinii
Składniki na 5-6 słoików o poj. 330ml
- 2kg czerwonej mięsistej papryki
- 1kg cukinii
- 2 cebule
- 1 główka czosnku
- 2-4 papryczki chili (w zależności od ich ostrości)
- 3-4 gałązki świeżego oregano (same listki)
- 2 łyżeczki soli
- 2 łyżki oliwy
- sok z połowy cytryny
Umyte cukinie obrać ze skórki. Przekroić na pół i łyżeczką wydrążyć pestki. Pokroić na kawałki. Obrać cebulę i czosnek. Cebulę pokroić na ósemki. Rozgrzać w garnku z grubym dnem oliwę. Wrzucić pokrojone warzywa (cebulę, czosnek i cukinię). Krótko razem przesmażyć. Wlać pół szklanki wody, dodać listki oregano i dusić pod przykryciem aż warzywa będą bardzo miękkie.
Papryki umyć. Przekroić na cztery części. Usunąć gniazda nasienne i białe błonki. Ułożyć na blasze wyłożonej pergaminem (skórką do góry), rozpłaszczyć naciskając dłonią. Papryczki chili umyć, przekroić na pół i usunąć z nich gniazda nasienne. Żeby się za bardzo nie spaliły najlepiej umieścić je pod kawałkami czerwonej papryki. Blachę wstawić do piekarnika nagrzanego do 200°C. Piec 20-30 minut aż skórka papryki stanie się prawie czarna i pojawią się na niej bąble. Wówczas wyjąć blachę z piekarnika i przełożyć papryki do miski. Przykryć szczelnie pokrywką lub talerzem. Kiedy papryka nieco przestygnie zdjąć z niej skórkę (w przypadku papryczek łatwiej będzie po prostu zeskrobać miąższ łyżeczką).
Uduszone warzywa połączyć z upieczoną papryką i zmiksować blenderem na gładki aksamitny sos. Dodać sól i sok z cytryny. Postawić garnek na gazie i doprowadzić do wrzenia. Gotować 10 minut. Gorący sos przełożyć do czystych wyparzonych słoików i mocno zakręcić. Pasteryzować 20 minut. Zimne słoiki wynieść do spiżarni.
Smacznego :) Aronia