Śniadanie do łóżka #62: Bánh mì - wietnamska kanapka
Obecnie moi bliscy koledzy, prowadzący blog podróżniczy Live a life znajdują się w Wietnamie. Już nie mogę się doczekać ich powrotu, nie tylko dlatego, że się za nimi stęskniłam, ale także w powodu ich kulinarnych relacji. Tak się składa, że uwielbiam kuchnię wietnamską, więc jak tylko przyjadą będę godzinami ich dręczyć, by opowiadali mi co jedli i pokazywali zdjęcia. Prosiłam ich nawet o to, by nagrali jak Wietnamczycy przygotowują na ulicy jedzenie w postaci street food. Dzięki temu może uda mi się podpatrzeć nowe triki, które przeniosę do swojej kuchni :) Kiedy już wrócą z podróży, mam zamiar zaprosić ich na kolację i poczęstować daniami intepretowanymi kuchnią wietnamską. Dlatego zabrałam się poważnie do roboty, aby starannie dobrać menu! Wołowe burgery z karmelizowaną cebulą mogą czuć się zagrożone, bo od teraz moją ulubioną kanapką jest wietnamskie Bánh mì z wołowiną. Ta kanapka jest fantastyczna, bo łączy w sobie dwie fantastyczne kuchnie - wietnamską i francuską. Fusion obu kuchni, jest wynikiem silnego wpływu francuskich kolonizatorów w Wietnamie. W założeniu Bánh mì to po prostu kanapka, której głównymi składnikami są: kiszona marchewka, rzodkiew, paryczka chilli, ogórek, kolendra i pikantny majonez. Podaje się je w pszenno-ryżowej bagietce, ale myślę, że równie dobrze można ją zrobić z tradycyjnej bagietki. Odmian tej kanapki jest sporo, ponieważ podaje się ją z różnymi mięsnymi dodatkami :grillowaną wieprzowiną, kruczakiem, pasztetem, a także w wersji wegetariańskiej, z jajecznicą lub tofu. Jako miłośniczce steków wołowych było mi trudno się powstrzymać, by jako dodatek nie wybrać grillowanej wołowiny :) Jednak oprócz mięsnego komponentu, najważniejsze w tej kanapce są zdecydowanie pikle, czyli chrupiąca marchewka, rzodkiew i ogórek, przyprawione słodko-kwaśna zalewą octową. Sa naprawdę pyszne! Pogoda jest piękna, dlatego zamiast śniadania do łóżka, przyjemniej jest przygotować taką kanpakę i wziąć ją ze sobą na spacer jako drugie śniadanie :)
Wietnamska kanapka Bánh mì
- pół bagietki
- świeża kolendra
- papryczka chilli
- 200-250 g wołowiny (np. rostbef, antrykot, polędwica)
- ząbek czosnku
- łyżka posiekanej świeżej trawy cytrynowej
- łyżka ciemnego sosu sojowego
- łyżka sosu rybnego
- łyżka oleju sezamowego
- świeżo mielony pieprz
- *szczypta soli
- marchewka
- pół ogórka
- 5 rzodkiewek lub 1/2 białej rzodkwi
- 3 łyżki octu ryżowego
- 3 łyżki cukru trzcinowego
- ząbek czosnku
- 1/3 papryczki chilli
- szczypta soli
- 3 łyżki majonezu
- łyżka ostrego sosu chilli (u mnie taki)
- Mięso na stek przekładamy do foliowej torebki, do której wlewamy sos sojowy, sos rybny i olej sezamowy. Dodajemy także posiekany drobno czosnek, posiekaną świeżą trawę cytrynową i przyprawiamy mięso sporą ilością pieprzu (można także dodać sól, ale przez to mięso może stwardnieć podczas grillowania, a słony smak jest już wystarczający z powodu dodatku sosu rybnego). Tak przyprawione mięso wkładamy do lodówki na minimum godzinę, aby się zamarynowało.
- Pół godziny przed smażeniem mięsa, wyciągamy je z lodówki.
- Marchewkę, ogórka i rzodkiewki kroimy w drobne słupki, tak zwanem "julianki". Ocet mieszamy z cukrem, solą, drobo posiekanym czosnkiem i chilli. Pokrojone warzywa wrzucamy do miseczki i zalewamy zalewą octową, odstawiamy na 15 minut.
- Na rozgrzanej patelni (najlepiej patelnii do grillowania) kładziemy mięso i grillujemy je po 3 minuty z każdej strony. Następnie steka zawijamy w folię aluminiową i zostawiamy na kilka minut. Po tym czasie kroimy je w cienkie paski.
- Majonez mieszamy z ostrym sosem chilli.
- Pół bagietki kroimy wzdłuż na pół. Obie części smarujemy pikantnym sosej majonezowym.
- Na dolnej części bagietki kładziemy wcześniej zamarynowane chrupiące pikle. Dalej kładziemy cienko pokrojone plastry wołowiny. Całość posypujemy świeżą kolendrą i chilli. Bagietkę składamy i bánh mì gotowe.