Ryba po marokańsku
Wreszcie wylazło słońce i ptaki świergolą. Ja czytam Colette i całą rodzinę wyrzuciłam z domu, muszę odpocząć od bycia mamą, posłuchać ciszy, wczytać się w lekturę, którą tak uwielbiałam jak byłam - dziewczynką? Ileś razy czytałam, a teraz znowu i wracam do moich przeszłych lat, odswieżam odczuwanie i inaczej rozumiem słowa w tej książce, ale zawsze doceniałam w niej przede wszystkim zmysłowość, zachwyt życiem, codziennością pokolorowaną przez wrażliwość, wyobraźnię. Przyroda jest smakiem, a kto sobie na kartkach tej książki cudnie mruczy? :-)) Pamiętacie Fanszetkę??? Wracając do początku - słońce wylazło na niebo, dzieci wylazły z domu, a im z kolei wyszły ich mieczyki, peonie i dalie, których cebulki zakopały w ogródku przed domem i rosną i czekamy na kwiaty. A menu? O obiad dla dzieci zadba babcia. Będzie na pewno ukochany rosołek. A ja odgrzewam wczorajszą rybę, która smakuje, jak dzisiejsza i dokańczam pistacjowe lody. I jestem tak szczęśliwa z bycia samą, że nawet nie wyrywam się w świat tylko pustelnikuję. ;-)))
Ryba po marokańsku
4 filety białej ryby (dałam dorsza "oskubanego" z ości)
sok 1 cytryny
3 posiekane ząbki czosnku
2 czerwone papryki
łyżka papryki słodkiej
trochę suszonych płatków papryki
1/2 łyżeczki kurkumy, choć ja dałam szafran
przyprawa 5 smaków
cieciorka z puszki lub ugotowana w domu (ok. 250 gram)
4 duże, dojrzałe pomidory bez skóry i pestek
dużo świeżej bazylii
pokrojona na kawałki, obrana cytryna
sól
biały pieprz
trochę oliwy
Rybę kropię sokiem z cytryny i solę i tak zostawiam ją na pół godziny (podobno ma wtedy bardziej zwarte mięso). Później ją płuczę i wyciągam z niej pęsetą ości.
W dużym, płaskim rondlu podsmażam posiekany czosnek, a potem dorzucam papryki pokrojone w paski. Duszę przez jakiś czas. Wsypuję wszelkie przyprawy, dodaję cieciorkę i posiekane pomidory, mieszam i chwilę trzymam na ogniu. Następnie kładę na wierzchu, na warzywach, filety ryby, na niej rozrzucam kawałki cytryny i wierzch skrapiam oliwą. Rondel przykrywam i na małym ogniu gotuję rybę przez ok. 15 minut.
Podobno dobra jest także w temperaturze pokojowej. Ja powiem, że na pewno jest dobra i odgrzewana.
* źródło - "Kuchnia żydowska" Clarissy Hyman wyd. Rosner & Wspólnicy